Paring: SeKai
Bohaterowie: Sehun, Kai, LuHan, Tao, Miki(zmyślona postać), Kris, Suho, D.O (Suho jest ciemnowłosy, D.O czerwonowłosy, byli wspomnieni tylko po kolorach włosów)
Typ: oneshot, romans, AU, komedia, fluff
Ostrzeżenia: Brak
No więc muszę zacząć moja kolejną pozbawioną sensu przedmowę, w której to ponarzekam jak to zjebałam tego ficzka. Nie ukrywam, ze chyba najbardziej lubię to robić xD A jednak będzie odmiana. Powiem wam, że osobiści jestem zauroczona tym opowiadaniem, a najbardziej końcówką. Ogólnie miał być to ficzek opublikowany już hohoho czasu dawno temu, ale jak wspomniałam przy CHC mój Word zaczął się buntować i myślałam, że straciłam bezpowrotnie całą moją pracę, a tu jednak się okazało, że jednak przetrwał on tą burzę braku współpracy i zaraz macie poznać jego treść! Wystarczyło, ze dopisałam szybko końcówkę i sprawdziłam. Od razu przepraszam jak będą błędy, ale moja kochana beta naleśnik uznała, że wierzy w moje umiejętności pisania poprawnie ortograficznie. Jest już prawie północ, a ja tak pisze i piszę, Dodam tego fanficka dopiero jutro, czyli tak na prawdę dzisiaj, bo przecież czytacie to w niedzielę, czyli będzie jako dzisiaj ... okej nie ważne. Najbardziej martwi mnie fakt, ze kolory włosów nie są z tego samego okresu czasu. Tak, to jest mój największy problem tym ficzku. Tak możecie już się śmiać. Ale na prawdę nie mogłam zrezygnować z tego żeby Sehun nie miał różowych włosów, bo to przezwisko jest takie słodkie i gdybym je usunęła to moje życie straciłoby sens i tak dalej. Pierdu pierdu. Pamiętam, że jak go pisałam za pierwszym razem to miał on być z dedykacją dla kogoś, ale na prawdę teraz gdy próbuję sobie o tym przypomnieć, to w mojej głowie pojawia się wielka pustka, więc dedykuje go wam wszystkim. Wszystkim moim obserwatorom, którzy jednak kliknęli ten przyciski mimo tych nieporównywalnie niskich umiejętności jeżeli weźmie się i porówna moją twórczość z kogoś innego. Tak, więc miłego czytania. A okładkę wykonała bere tak dawno temu, ze myślę, że ona sama tego nie pamięta xD
☮☮☮
No więc muszę zacząć moja kolejną pozbawioną sensu przedmowę, w której to ponarzekam jak to zjebałam tego ficzka. Nie ukrywam, ze chyba najbardziej lubię to robić xD A jednak będzie odmiana. Powiem wam, że osobiści jestem zauroczona tym opowiadaniem, a najbardziej końcówką. Ogólnie miał być to ficzek opublikowany już hohoho czasu dawno temu, ale jak wspomniałam przy CHC mój Word zaczął się buntować i myślałam, że straciłam bezpowrotnie całą moją pracę, a tu jednak się okazało, że jednak przetrwał on tą burzę braku współpracy i zaraz macie poznać jego treść! Wystarczyło, ze dopisałam szybko końcówkę i sprawdziłam. Od razu przepraszam jak będą błędy, ale moja kochana beta naleśnik uznała, że wierzy w moje umiejętności pisania poprawnie ortograficznie. Jest już prawie północ, a ja tak pisze i piszę, Dodam tego fanficka dopiero jutro, czyli tak na prawdę dzisiaj, bo przecież czytacie to w niedzielę, czyli będzie jako dzisiaj ... okej nie ważne. Najbardziej martwi mnie fakt, ze kolory włosów nie są z tego samego okresu czasu. Tak, to jest mój największy problem tym ficzku. Tak możecie już się śmiać. Ale na prawdę nie mogłam zrezygnować z tego żeby Sehun nie miał różowych włosów, bo to przezwisko jest takie słodkie i gdybym je usunęła to moje życie straciłoby sens i tak dalej. Pierdu pierdu. Pamiętam, że jak go pisałam za pierwszym razem to miał on być z dedykacją dla kogoś, ale na prawdę teraz gdy próbuję sobie o tym przypomnieć, to w mojej głowie pojawia się wielka pustka, więc dedykuje go wam wszystkim. Wszystkim moim obserwatorom, którzy jednak kliknęli ten przyciski mimo tych nieporównywalnie niskich umiejętności jeżeli weźmie się i porówna moją twórczość z kogoś innego. Tak, więc miłego czytania. A okładkę wykonała bere tak dawno temu, ze myślę, że ona sama tego nie pamięta xD
Oh Sehun znajdował się w parku dla skejtów, w którym właśnie
miejscowi popisywali się swoimi umiejętnościami. Dochodziła kolej
chłopaka na pokaz swojego talentu. J. ego fanki, które nie mogły już
się pomieścić w środku, piszczały i życzyły mu powodzenia. Nie
musiały. Przecież i tak był najlepszy. Nie, różowowłosy nie był
zbyt zadufany w sobie. Po prostu jeżeli przez twoje życie przewinie
się zbyt dużo osób mówiących, że jesteś perfekcyjny, dziwne by
było nie myśleć w taki sposób. Ale najważniejsze, że nikt nie
miał mu tego za złe. Każdy wiedział, że to właśnie Oh jest
mistrzem w tym fachu. Przynajmniej innego nie znali.
Gorąco
uderzało w chłopaka tak, że wydawał się jakby na pół
przytomny. Szybko analizował poprzednie występy aby wiedzieć co
pokazać by zadziwić ludzi, a na dodatek żeby nikt go nie przebił.
Właśnie to dzięki tej umiejętności – szybkiemu przetwarzaniu
danych – został okrzyknięty przez wszystkim za najlepszego w
mieście.
Lekko
potrzepał głową i przeczesał swoje włosy z szelmowskim
uśmiechem. Jechał po wygraną. Bo przecież jak już raz się coś
zdobyło, to nie powinno się tego tak łatwo oddawać
Odepchnął
się. Wywołując parę omdleń zmierzał ku pierwszemu przystankowi.
Z każdym kolejnym jego popisy były bardziej cudowne i dopracowane,
a wszyscy musieli przyznać, ze jest bardzo dobry. Zbliżał się do
ostatniego punktu, który miał zaszokować wszystkich. Miał być
nie do przebicia. No właśnie, MIAŁ.
Krzyki,
ryk, huk, tysiąc migających chwil przed oczami i zapłakane twarze.
To tylko zdołał zobaczyć różowowłosy chłopak zanim stracił
przytomność.
☮☮☮
Nie
mógł otworzyć oczu. Coraz wyraźniej czuł wiatr na swojej twarzy,
słońce oświetlające ją oraz dźwięk głosu innych ludzi.
Chociaż gdyby zastanowić się dłużej wolałby tego nigdy nie
słyszeć i żyć w przekonaniu, że to wszystko to tylko stare bajki
bez żadnego sensu.
-Tt-o
niemożliwe – zaczęła jakaś dziewczyna
-Nie
tylko ty tak uważasz – tak samo przerażony jak ona chłopak
poparł jej wniosek
-A co
mu powiemy? – teraz Sehun był niemal pewny, że chodzi o niego, a
on jak ostatni ciul nie może nawet odsunąć tych żaluzji w postaci
powiek, które opadały na jego gałki oczne
-Prawdę.
I tak by się dowiedział – ta dziewczyna chyba racjonalnie
myślała. Wiadome przecież, że oczekiwał samej prawdy, zero
kłamstw
-Gdyby
pominąć ten jeden pewny szczegół, którym jest deskorolka, to
prawda nie byłaby tak trudna do przedstawienia.
Co.
Czekaj. Deskorolka.
-Nie
możemy udawać, że jego deskorolka nie została zabrana … zabrana
przez czarnych.
Jakby
po nagłym przypływie energii szybko podniósł się do góry z
szeroko otwartymi oczami. Koło niego byli Tao, Luhan i Miki. Wszyscy
byli jego przyjaciółmi. Był jeszcze Baekhyun, ale tego gdzieś
wywiało. Najprawdopodobniej był na randce z ChanYeolem, ale kogo to
obchodziło w tym momencie.
To
ostatnie zdanie było najbardziej koszmarne jakie kiedykolwiek
usłyszał w życiu. Jego deskorolka, z którą spędził każde
zawody została zabrana. Jeszcze jakby winowajcami były szalone
fanki. Można by to było odzyskać, ale w tym przypadku … nawet
największe szczęście nie pomogłoby w tej sytuacji. Czarni …
Jedyne co o nich było wiadomo to legendy. Nigdy nie byli uznani za
prawdziwych. Straszono nimi tylko młodych skejtów, którym
zaczynało odbijać. Nikt nigdy ich nie widział. Cali ubrani na
czarno, na deskorolkach, rujnują dnie innym czerpiąc z tego energię
do życia. Spotkanie z nimi to była natychmiastowa śmierć, a z
własnej woli najgorszym samobójstwem.
-Co
tu się stało? – zapytał Oh łapiąc się za obolałą głowę
Jego
pytanie obiło się głuchym echem po obecnych. Wszyscy mieli
skamieniałe twarze i najwyraźniej nie mieli zbyt dużej ochoty o
tym mówić. Różowowłosy chłopak wyraźnie obdarzył każdego z
nich badającym spojrzeniem oczekując odpowiedzi. Jednak kiedy jej
nie uzyskał wstał i strzepnął z siebie piach aby wyglądać w
miarę normalnie.
-Jeżeli
nie chcecie mówić, to może zapytam się którejś z tych dziewczyn
– pomachał w stronę jednej z grupek dziewczyn, które zaczęły
piszczeć, że szczęścia. Chociaż nie wiadomo było czy to z
faktu, że zwrócił na nie uwagę, czy tego, ze się ocknął.
-Wiesz
… oppa… to nie jest dobry pomysł – Miki zacisnęła usta w
wąską linię i pośpieszyła pozostałą dwójkę do wstania –
Lepiej będzie jak stąd pójdziemy. Może buble tea? – uśmiechnęła
się zachęcająco i nawet nie czekając na odpowiedź pociągła go
za sobą w stronę wyjścia nie zwracając uwagi na resztę.
Miejscowa
kawiarenka z tym napojem była bardzo przyjemna. Ściany były w
kolorze karmelu, a na nich wisiały różne zdjęcia. Za ladą stały
dwie uprzejme Koreanki, które doradzały klientom pewnie w sprawie
wyboru. Luhan miał smak taro, Sehun i Miki czekoladowe, a Tao
postanowił się cieszyć sokiem pomarańczowym w kartoniku z
księżniczkami Disneya. Kiedy Oh zdał sobie sprawę, że już nie
ma ponad połowy bubble tae, a jeszcze nikt się nie odezwał znowu
obdarzył wszystkich obecnych wzrokiem, którym chciał namówić
resztę do współpracy i szybkiego wyjaśnienia sprawy. No bo ile
można się dopominać o tak głupią rzecz. Kiedy to już po raz
kolejny spotkał się z jakże wyczuwalną zlewką odsunął od
siebie kubek i znużony postanowił sam zacząć.
-Powiecie
mi coś w końcu? Bo ten czas mogę wykorzystać na to aby ktoś inny
mi to opowiedział.
Pozostała
trójka tylko spojrzała na siebie ukradkiem. Różowowłosy
postanowił to zignorować i dalej wpatrywał się w nich oczekując
jakiegokolwiek wyjaśnienia.
-Sehun-ah
…
Czyli
pierwszą osobą, która postanowiła go odwieść od wszelkich prób
wyciągnięcia informacji od nich był najstarszy.
-Hyung
– przewrócił oczami w stronę Luhana – Teraz zastanawiam się
kto w tym towarzystwie uderzył się w głowę. Czy to byłem ja, czy
cała wasza trójka – wskazał na każdego z nich palcem – To
chyba najnormalniejsza rzecz na świecie aby wyjaśnić komuś co tak
właściwie się stało.
-Oppaaa.
Ale my sami praktycznie nie wiemy co się stało.
Oh
tylko podparł brodę na rękach i głośno westchnął.
-Wiecie
… nie zamierzałem tego robić – uśmiechnął się do siebie –
Ale nie zostawiacie mi wyboru. Słyszałem waszą rozmowę. Teraz
możecie mi wszystko wyjaśnić.
Jego
wyznanie nie przyniosło oczekiwanego skutku. Myślał, ze ułatwił
im robotę i od razu zaczną mu tłumaczyć wszystko. Sam wiedział,
ze początki są trudne i potrzeba czasami zachęty i motywacji aby
coś zrobić.
-Miki.
Sama mówiłaś, że należy mi powiedzieć prawdę.
Z ust
brunetki wyleciało tylko krótkie „oppa”. Ten natomiast
zignorował to mówiąc dalej.
-Mówiliście
coś o czarnych. Tak. Chodzi mi tu o tych którzy niszczą nam
reputację.
Ich
twarze wyraźnie pobladły jakby wiedzieli o czym teraz powie
chłopak.
-No i
mówiliście coś o mojej desce – i nagle szyderczy uśmieszek
zszedł z jego twarzy - Czekaj, co. Się. Stało. Z. moją. Deską?
– o mało co nie wykrzyczał tych słów, a twarze jego towarzyszy
były tak blade, że sam duch by się ich przestraszył.
-Ech
… Sehun – tym razem zaczął Tao mocno ściskając swoje ręce –
Tak jakby Ci ją zajebali …
-Możecie
powiedzieć, że to moje fanki? …
-Tak,
Sehun-ah. Twoja deska została zabrana przez fanki.
Niecałą
sekundę później Luhan dostał kuksańca w ramię.
-Sam
prosił … - odparł chińczyk masując bolące miejsce
-Oppa
– dziewczyna pomachała mu przed oczami – Jeżeli nas słyszałeś
to dobrze wiesz, że zabrali ją ci … czarni,
-Tyle.
To. Wiem. – odparł jakby uświadamiał im największą oczywistość
– Mi chodzi o to jak do tego doszło.
-Oppa.
Tobie też mam przywalić – przewróciła oczami dziewczyna, która
już najwyraźniej odzyskała zmysły – Czy tak trudno się
domyślić co takiego się stało?
-Tak
– wysyczał plując jadem w jej stronę co ona zignorowała tym
samym ruchem co wcześniej
-Czyli
to ja mam mu powiedzieć? – spojrzała na kamienne twarze Tao i
Luhana – Boże. Chłopaki. Z wami gorzej niż z dziećmi. Oh Sehun
słuchaj uważnie, bo więcej już nie powtórzę – różowowłosy
lekko rozszerzył oczy słysząc swoje imię z ust Miki. Zwracała
się zawsze do niego „oppa”, że aż w pewnym czasie myślał, że
po prostu zapomniała jak miał na imię jej kolega – Kiedy to
właśnie na twój widok i na to jakie to wspaniałe rzeczy
wyczyniałeś piszczały fanki nagle do skejt parku dostali się
czarni i zwykle w ciebie wjechali. Naprawdę nie poczułeś, ze ktoś
Cię pcha oppa? Kiedy już byłeś na ziemi, to po prostu wzięli
sobie deskę i odjechali dalej w swoją stronę.
-Nikt
ich nie zatrzymał? – prychnął w jej stronę
-Gdyby
normalnie korzystali z wejścia to by tak było. Ale oni po prostu
przeskoczyli przez najniższą, tą metrową, część ogrodzenia.
-Czyli
kiedy to ja właśnie jeździłem przyszli sobie tu czarni aby tak po
prostu zapierdolić mi moją deskę, która jest im potrzebna do
niczego?
-Oppa!
Ale przynajmniej ciesz się, że nic Ci się nie stało. Deskę można
kupić!
To
był zupełny absurd. Pomińmy już sam fakt, że pokazali się
czarni. Mieli to być skejci, którzy swoją pasję łączyli z
bójkami, przestępstwami i dużą ilością zakazanych rzeczy takich
jak dragi. Krótko mówiąc byli to ludzi, z którymi lepiej było
nie mieć nic do czynienia. Ważniejsze było to, że po nic im była
używane deska, na dodatek stara. Sam już jej nie używał. No może
nie do końca. Była to jego pierwsza deska i zawsze kiedy chodziło
o coś ważnego, to na niej właśnie popisywał się przed
wszystkimi. Jedni mają szczęśliwe ubrania, inni naszyjniki, a Oh
Sehun ma deskorolkę. Przecież każdy ma swoje dziwactwa. Właściwie
fakt, że osoby, które zazwyczaj się nie ujawniają i biorą komuś
deskę, która już prawie nie nadaje się do użytku był śmieszny.
Jeszcze wtedy chłopak nie zdawał sobie sprawy z tego, że to był
bardzo dobrze przemyślany ruch. Jego przemyślenia przerwał nagle
głos Tao, który uświadomił wszystkim jakimi są idiotami.
-No
właśnie. Dobrze, że mu się nic nie stało … ale tak naprawdę
chyba nie mamy pewności i teraz powinniśmy być w szpitalu, a nie
na buble tea. To tylko takie bardzo malutkie stwierdzenie.
Chyba
nie dziwi was fakt jaki duży ochrzan dostali od brata BaekHyuna,
który był lekarzem, że nie przyprowadzili Sehuna od razu. Na samym
początku zaczął wychwalać swojego brata, zdecydowanie kochał go za bardzo, że zacytuję: „Gdyby Baekki nie był tylko
na randce to na pewno zachowałby trzeźwy umysł i od razu zadzwonił
do mnie”. Na samym końcu stwierdził, że na szczęście wszystko
w porządku, ale nie zapomniał wspomnieć, że oni wszyscy kiedyś pozabijają
się na tych deskorolkach jak będą jeździć bez kasków, oczywiście nie tak
jak jego brat. Tylko gdyby wiedział, że jego ‘jakże wspaniały i
cudowny’ brat ściąga go z głowy gdy tylko wjeżdża do skejt
parku …
-Oppa na pewno wszystko w porządku? – Zaczęła wyć Sehunowi za
uchem dziewczyna niczym pies
-Przecież lekarz powiedział, ze wszystko w porządku. Nie martw się
– pogładził ją po głowie
-Oppa,
ale mi chodzi o twój stan psychiczny – strzepnęła jego rękę z
głowy
-Miki
… - zaczął Luhan – Przecież to, że zabrali mu deskę wcale
nie znaczy, że musi trafić do psychiatryka – puknął ją w głowę
-Oppa. Nie mówiłam chyba do ciebie – syknęła i sprzedała mu
kuksańca ale teraz już w drugie ramię – Oppa, na pewno wszystko
dobrze? – teraz zwróciła się już do truskawkowego chłopaka
-Tak
jak mówił ‘oppa Luhan’ – specjalnie podkreślił te dwa
wyrazy aby dać do zrozumienia dziewczynie, że to całe oppa tu oppa
tam jest wyraźnie denerwujące. Niestety ona chyba nie załapała o
co chodzi. A potem się dziwi, że jak powie oppa do któregoś z
nich, to cała czwórka głowi się do kogo było to skierowane –
to, że ktoś wziął moją własność nie znaczy, że popadnę w
depresję – powiedział to tak aby dalej nie drążyła tematu, bo
ona tylko wiedziała o tym, że to tak jakby szczęśliwy amulet. Ach
… dziewczyny przecież zauważają takie szczegóły.
-Ja
na waszym miejscu najbardziej przejmował się inną rzeczą –
dodał Tao, który już był jakiś dziwny od kiedy tylko Oh się
ocknął.
-Niby
czym?
-Jeżeli
czarni już raz się pojawili, to mogą pojawić się znowu. Do tego
raczej większość jest przerażona tym, że nas odwiedzili i pewnie
boi się, że oni też staną się ofiarami tak jak ty dzisiaj
Sehunni.
-Tao,
czy ty raz możesz nie myśleć o tych najgorszych rzeczach? –
jęknął Luhan łapiąc się za głowę.
-Czyli
też o tym jak bardzo jesteście głupi? – chyba nic dziwnego, że
czerwona na twarzy Miki przyłożyła mu butem prosto w krocze.
☮☮☮
Od minionego wydarzenia minęły już dwa tygodnie. Przez pierwsze dni rzeczywiście wszyscy byli trochę przestraszeni zaistniałą sytuacją, ale po chwil wszystko nabrało starego wyglądu, a tamten dzień stał się już odległą przeszłością w umysłach większości nastolatków. Każdy był szczęśliwy. Sierpień był naprawdę ładny, więc chłopacy oraz kilka dziewczyn mogło całymi dniami poddawać się dawce swojego ulubionego zajęcia. Jednak pośród nich wszystkich Oh Sehun pełnią szczęścia nie mógł się cieszyć. Jego jazda szła mu coraz gorzej i zauważyli to wszyscy. Jednak stwierdzili, że to wina wypadku i choć namawiali go do tego aby zrobił sobie przerwę, ten tylko machał głową w ramach protestu i dalej próbował powrócić do dawnej formy. Jednak jak bardzo by ćwiczył z głowy nie mógł wyrzucić jednej rzeczy. Mianowicie chodziło o to, że bez swojej starej deski czuł się nago. Po prostu jakby zgubił coś ważnego. Jego pogorszenie więc wynikało z tego, że po prostu stracił swój amulet szczęścia i z każdą chwilą chciał go odzyskać coraz bardziej. Po prostu nie mógł się skupić na niczym innym jak na tym, że już po prostu nie ma. Dla Sehuna ta rzecz była podstawą całej drogi, którą przeszedł, a ona tak nagle zniknęła. Nic więc dziwnego, że prawie nagle wszystko runęło w dół co w praktyce oznacza zmianę prawie wszystkiego o sto osiemdziesiąt stopni.
-Oppa.
Usiądź. Nie jesteś skupiony i zaraz wywrócisz się tu do tyłu.
-Aishh.
Miki. Wiem co robię.
-Nie
oppa. Aż taka głupia nie jestem by uwierzyć w historyjkę typu
„szok powypadkowy”. Wiem, że po prostu wolałbyś aby ta deska
leżała u Ciebie w pokoju, no ale nie wszystko idzie po naszej
myśli.
-Przecież
to nie o to cho…
-Nie
spieraj się ze mną – zafuczała mu nad głową popychając go na
ławkę – I tak w końcu wyjdzie na moje, czy tego chcesz czy nie.
-Miki.
Nie mam dziesięciu lat. Poradzę sobie sam.
-Nie,
nie, nie – pokręciła przecząco głową – Posiedzisz sobie na
ławce dopóki nie zapomnisz o swoim przywiązaniu do tego kawałeczka
drewna. Kiedy Cię takiego widzę to myślę, że byłbyś w stanie
zabić za tą deskę.
Dość
przykry był fakt, że nie pomyliła się z tym aż tak bardzo.
-Aish!
Nie opowiadaj głupot! – wywrócił oczami
-Jeszcze
raz wywrócisz oczami, a … - zatrzymała się jakby wymyślając
idealną zemstę po czym przymrużyła oczy dodając – nieważne.
-Czyli
mogę dalej wywracać oczami? – zaśmiał się
-Oh
Sehun – powiedziała surowo – Mógłbyś kiedyś choć raz wziąć
coś na poważnie. Siedzisz jak tuman i rozpaczasz, że zajebali Ci
deskę.
-Nie rozpaczam – syknął w jej stronę
-No i już widać, ze poruszam wrażliwy temat – zaśmiała się
czochrając mu włosy
-Ech. Nie ważne czy coś zrobię, czy nie. Po pierwsze nic z tego
nie wyjdzie, a rozwiązanie samo do mnie nie przyjdzie.
Brunetka
na chwilę zastygła patrząc się w coś za nim. Po czym głośno
przełknęła ślinę i uśmiechnęła się blado.
-A
może jednak i przyjdzie … a raczej przyjedzie.
-Co?
– zapytał się i odwrócił do tyłu po czym odskoczył w tył z
piskiem
Jakiś
metr od niego stało trzech chłopaków. Nie byłoby w tym nic
dziwnego gdyby cali nie byli ubrani na czarno. Wysoki blondyn stojący
na lewo popatrzył się na niego z ukosa, ten po prawej z bordowymi
włosami wyglądał jakby przyciągnięto go tu siłą. Tylko ten z
czarnymi włosami sprawiał najbardziej przyjazne wrażenie. Albo
jako jedyny starał się nie przestraszyć jeszcze bardziej
różowowłosego.
- Oh
Sehun prawda? – zapytał się zachęcająco chyba chcąc aby
truskawkowy blondyn się trochę rozluźnił
-
Nie widzisz? – warknął ten wysoki – Średniego wzrostu, wygląda
jakby ktoś na głowie rozpuścił mu lizaka, ma przyćmioną twarz,
wygląda jakby wszystko pojmował z opóźnieniem … - widocznie
miał jeszcze więcej uwag na temat wyglądu Oh, ale uciszył go
wzrokiem bordowowłosy.
- A
wy kim jesteście? – zapytał się ignorując to co wcześniej
usłyszał i chyba pierwszy raz pożałował, że zrobił sobie
wakacyjny lekko różowy kolor na głowie
-
Ah, nie musisz tego wiedzieć – uśmiechnął się ten pierwszy–
i tak się więcej nie spotkamy. Zapewne chciałbyś odzyskać
deskorolkę?
-
Zapewne tak – syknął w jego stronę
- W
takim razie. Przyjdź na ten adres jutro w południe – uśmiechnął
się tajemniczo – Sam – na to słowo jego twarz automatycznie
zmieniła się na taką, która mówiła, ze w innym razie tego
bardzo pożałuje.
- A
co się stanie jeżeli nie przyjdę? – podniósł jedną brew w
górę – Po drugie czarodziejem nie jestem. Adresu nie wyczaruję.
-
Kris, kurwa – zerknął w jego stronę ciemnowłosy, a blondyn
automatycznie wyciągnął z kieszeni jakąś kartkę, zwinął ją w
kulkę i rzucił do Sehuna – Tego to już nie wiem – mruknął i
szybko odjechał razem z pozostałą dwójką
Patrząc
na adres od razu stwierdził, że czeka go jakże przyjemna wycieczka
na drugi koniec miasta. Nie wiedział właściwie, czy go tam nie
pobiją, wezmą organy. Głośno przełknął ślinę i jeszcze raz
uważnie popatrzył się na odjeżdżającą trójkę. Mocno zacisnął
pięści próbując złapać normalny oddech.
-
Chyba nie zamierzasz tam iść – pisnęła przerażona dziewczyna
-
Oczywiście, że nie.
I
chociaż powiedział, że nie zamierza nigdzie iść to jednak wlókł
się metrem na podany adres. Z zewnątrz wyglądał na bardzo
opanowanego, ale w środku wyglądało to całkiem inaczej. Miał
potworne zawroty głowy, a na dodatek mocno pulsowała z nerwów.
Czuł się jak plama na asfalcie, po której przejeżdżają kolejne
samochody. Z trudem nie tracił równowagi, a jego myśli kłębiły
się po głowie nawet nie dając się dokładnie przeanalizować.
Jego serce biło o wiele za szybko, a sam jego właściciel myślał,
że zaraz wypadnie mu z piersi. Może i tak było by lepiej, bo to
ono sprawiło, że zignorował wszystkie swoje myśli i jak głupi
postanowił jednak udać się w miejsce z kartki. A właśnie tego od
niego oczekiwano.
Aby
choć trochę się rozluźnić przyglądał się ludziom, którzy
stali w pobliżu. Wszyscy zdawali się mieć własne problemy. A jego
osoba w ogóle ich nie obchodziła. Co przecież ciekawego mogło być
w nastolatku, który według nich miał idealne życie. Wiele by dali
aby się z nim zamienić choć na jeden dzień. Zapracowane życie
totalnie ich wyniszczało.
Kiedy
o jego uszy obiła się nazwa, którą mocno starał się zapamiętać
wcześniejszego dnia, szybko podbiegł do najbliższego wyjścia i
opuścił pojazd. Jego nogi zrobiły się jak z waty kiedy skręcił
w pierwszą uliczkę. Wiedział, że nie dzieliło go od celu podróży
dużo czasu. Zdawał sobie sprawę, że za kolejnym zakrętem będzie
już na miejscu. Miał jeszcze 10 minut, więc zwolnił tempo i
starał się uspokoić. Chociaż myślenie o tym, co ma się zaraz
zdarzyć nie mogło go przecież uspokoić.
I w
końcu stanął przed brzoskwiniowym domem z dość dużym gankiem.
Sehun myślał, że trafi do jakiegoś opuszczonego budynku … Przez
głowę przemknęła mu myśl, że piwnica tego domu może skrywać
jakieś narzędzia tortur. Szybko zapomniał o tym i przycisnął
dzwonek przy bramce. Po jakiejś minucie ukazał mu się zaspana
postać w brązowych włosach. Na jego widok wyraźnie się ożywił
i z uśmiechem otworzył mu bramkę.
-Jestem
Kim Jongin, ale mówią mi Kai –uśmiechnął się zagadkowo
-A ja
Sehun – odpowiedział mu po chwili chociaż wiedział, że nie było
to konieczne.
-Ahhh
… wiem o tym. Przecież nie sprawiam sobie tyle trudu aby zabrać
deskorolkę przypadkowej osobie.
-A
teraz mógłbyś mi ją łaskawie oddać? – zapytał od razu nie
chcąc wchodzić do środka.
-Nie
po to Ci ją zabierałem aby tak od razu oddać – jego usta
uformowały się w prostą linię, lecz szybko wróciły do uśmiechu
– Wejdź do środka.
Oh
Sehun naprawdę nie chciał tego robić. Czuł, że w środku czeka
go coś niezbyt przyjemnego. I rzeczywiście miał rację. Jedyny
powód dlaczego przystał na propozycję Kaia to to, że już tu był
i nie mógł się wycofać. Chłopak zaprowadził go do swojego
pokoju. Jego pokój wcale nie różnił się zbyutnio od jego
własnego. Łóżko, biurko, parę plakatów, szafa, telewizor.
Przeciętny pokój jak każdego.
-Więc
chcesz ją odzyskać? – zaczął się uśmiechać sam do siebie
-Gdybym
nie chciał to by mnie tu nie było.
Chłopak
starał się nie oszaleć. Źle zrobił, ze tu wszedł. Doskonale to
wiedział. Z każdą sekundą coraz bardziej chciał uciec, wrócić
do domu i zjeść czekoladę. Wszystko stawało się dla niego
dziwne, pomieszane i po prostu głupie. Wiedział, że później
bardzo oberwie … od wszystkich. O ile w ogóle wyjdzie stąd.
Jakoś. Może zwieje niepoturbowany. Co się oszukuję. Pewnie za
chwilę z szafy wyjdą jego koledzy. Stawało się to jeszcze
bardziej prawdopodobne gdyż Kai zbliżał się do niej wywołując
ciarki na plecach u wystarczająco już spanikowanego różowowłosego.
Jedyne co Sehun zdążył zrobić zanim ten ją otworzył, to głośne
przełknięcie śliny i parę kroków w tył.
-Czemu
wyglądasz jakbyś miał zaraz zemdleć? – zapytał dość
rozbawiony Jongin stojąc przed nim
Oh
lekko potrząsł głową aby wrócić do rzeczywistości i nie
stracić równowagi. Przed nim stał Kai z jego własną deskorolką
w rękach z miną jakby zobaczył najśmieszniejszą rzecz na
świecie. Jego oczy momentalnie się rozszerzyły na widok swojej
własności. Miał ochotę zabrać ją wybiec z tego domu i najlepiej
wyprowadzić się na drugi koniec kraju aby tylko ponownie go nie
spotkać. Jak bardzo chorym na umyśle trzeba być aby ukraść komuś
deskorolkę.
-Jest
twoja prawda? – wskazał na rzecz Kai chociaż doskonale wiedział,
że należała do blondyna.
Sehun
tylko pokiwał głową.
-Więc
co mam zrobić abyś mi ją oddał? – zapytał się po chwili ciszy
-Chuj,
dupek, debil, popierdoleniec, suka, dziwka, psychol, dziwak,zjeb –
słowa te rzucał Sehun w stronę stojącego przy drzwiach Kaia.
Chłopak
jakby nigdy nic machał do niego z beztroskim uśmiechem na ustach.
-Zadzwoń
do mnie mój lizaczku – rzucił szybko, gdy Oh z frustracją
trzaskał furtką
Nie
odwracał się, nie chciał patrzeć na ciemnowłosego i starał się
wymazać jego istnienie z własnych myśli. Jedyną pocieszającą
rzeczą był fakt, że w jego rękach znajdowała się jego osobista
deska. Lekko przygryzł usta, gdy przypomniał sobie, co musiał
przejść, by ją zdobyć.
„A
teraz powiedz, że ...”
-Stop!-
krzyknął nie zwracając uwagi na ludzi, czując że jego serce
właśnie wali jak szalone
-Podzielmy
twoją deskę na pięć części …
-Nie!
- krzyknął różowłosy nie pozwalając dokończyć wypowiedzi
swojemu wrogowi
-Posłuchaj
mnie do końca lizaczku.
-Nie
nazywaj mnie lizaczkiem!
-Twoje
włosy mówią co innego – popatrzył na czubek głowy Sehuna i
lekko się zaśmiał – Nie rozwalę twojej deski. Przyjmijmy, że
kółka to cztery części, a drewno to jedna. W sumie mamy pięc.
-I co
w związku z tym?
-Och,
zaczynasz być irytujący lizaczku, zaraz zamkniemy tą twoją buzię
– zignorował pytające spojrzenie młodszego i kontynuował – Po
prostu musisz wykonać pięć zadań aby ją odzyskać.
-A co
jeżeli nie?
-Bum
– Kai pokazał rękami jak jego deskorolka dzieli się na dwie
części. Widząc przygryzającego usta gościa dodał – Pierwsza
rzecz będzie prosta. Złap mnie za rękę lizaczku. Na dziesięć
sekund.
Oh
popatrzył na niego zaskoczony. Myślał, że ciemnowłosy zacznie
kazać mu wykonywać tysiąc przysiadów, pompek i jakieś inne
trudne do wykonania czynności, a on tak po prostu powiedział mu, ze
ma wziąć jego dłoń w swoją. Myślał, że kiedy w końcu to
zrobi Jongin zacznie się śmiać z jego łatwowierności.
Dla
gospodarza mógłby być to przyjemny czas. Tak jak w każdym
przesłodzonym romansidle. Kiedy to z podkładem delikatnej muzyki
dłonie kochanków stykają się nieśmiało aby potem połączyć
się w jeden mocny uścisk. Delikatnym podkładem muzycznym do ich
sytuacji było głośne, obijające się o ściany liczenie chupa
chupsa do dziesięciu.
Kai
lekko przygryzł usta, gdy dziesięć sekund dobiegło końca, a
Sehun puścił jego dłoń.
-Widzisz
lizaczku. Chyba nie było to takie trudne?
-Pośpiesz
się – warknął jakże przyjaźnie chłopak w jego stronę – Co
ty robisz? - zapytał zaskoczony, gdy Kim zaczął pokazywać swoim
zgrabnym palcem na policzek.
-Och,
dziewico orleańska pocałuj mnie tam gdzie Ci pokazuje – syknął
w stronę różowowłosego, gdy ten nie zrozumiał jakie było jego
kolejne zadanie.
Młodszy
przez chwilę się zawahał, jednak przypomniał sobie, że często
robił to z Luhanem, BaekHyunem, Miki, a nawet Tao, że szybko złożył
lekki pocałunek na zimnym policzku Kaia.
Kolejny
uśmiech zwycięstwa zagościł na twarzy chłopaka, gdy ten poczuł
delikatne usteczka na swojej twarzy. Szybko też zagościło na niej
niezadowolenie, gdy nawet nie minęła sekunda, a Oh odsunął się
od niego niczym porażony prądem. Czas. Zapomniał mu powiedzieć
ile to ma trwać.
-Co
następne? - zapytał zadowolony z siebie Sehun pocierając o siebie
ręcę.
I
właśnie wtedy Kim postanowił użyć drugiej wersji, tej która
była o wiele gorsza niż pierwsza. Chociaż sam lizaczek nie widział
o tym, to promieniował on aurą pewności siebie, którą gospodarz
postanowił zniszczyć.
-Teraz
pocałuj mnie w usta – zaśmiał się – Na dziesięć sekund –
dodał szybko przypominając sobie o wcześniejszej pomyłce.
-Co?
- usta jego gościa lekko się otworzyły, a kiedy zrozumiał co
usłyszał zaczął piszczeć – Ty geju! Ty chuju!
-Tak,
jestem chujem. Tak samo jak ty. Chyba, że pan Oh Sehun ma nam do
zaprezentowania coś innego również ciekawego. Może powinienem
kazać ściągnąć Ci spo...
Kai
nie zdołał dokończyć, bo uciszyły go lekko drżące usta chłopak
przyklejone do tych jego. Chociaż nigdy nie było to dla niego coś
niezwykłego, Jongin, nagle prawie stracił równowagę w nogach.
Przez samo zetknięcie warg lizaczka z jego wyczuł, że ten ma
niesamowity potencjał. Potencjał, który on sam musi wykorzystać,
a na dodatek nie pozwolić go poznać nikomu innemu.
-Pieprz
się Kai – syknął, gdy po trochę dłuższym niż dziesięć
sekund czasie, oderwał się od niego.
Próbował
się nie rumienić. Nie wychodziło mu to chyba widząc uśmiech
Jongina. Różany chłopak pierwszy raz całował się z kimś w
usta. Możecie pomyśleć, ze to dziwne, ze chłopak nie bronił
swojego pierwszego pocałunku, ale, chociaż nie chciał się to tego
przyznać, nie przeszkadzało mu to aby Kim był jego pierwszym
partnerem. Był on dobrze zbudowany, wysoki i przystojny.
-Oh,
lizaczku, jeżeli tak bardzo tego chcesz to mogę zmienić następne
zadanie na to – puścił w jego kierunku oczko patrząc jak na
policzki Sehuna wyskakują kolejne czerwone plamy.
-Zamknij
się – Oh chciał powiedzieć to z jadem, który wypalił by oczy
gospodarzowi, natomiast z jego ust wypłynął nieśmiały dźwięk.
-Czas
na przedostanie zadanie. Cieszysz się? Już jesteś jedną nogą po
drugiej stronie rzeki.
-Skończ
z tymi nietrafionymi porównaniami.
-Aish!
Lizaczku. Weź z tego trochę przyjemności.
-Nie,
dzięki – szybko okłamał go chłopak zaciskając usta w
oczekiwaniu na kolejny pomysł gospodrza.
-Teraz
podkręcimy trochę gazu – uśmiechnął się po raz kolejny
dzisiejszego dnia – Moje usta są spragnione gorącego francuskiego
pocałunku.
-Też
na dziesięć sekund? - Jęknął z nadzieją w głosie Sehun
wiedząc, że już doszedł za daleko by się wycofać.
-Nie
żartuj lizaczku! Zabawmy się teraz przynajmniej parę minut.
Nie
przeciągając zbytnio czasu Oh popchnął Jongina w stronę ściany
i pochylił jego głowę aby ułatwić sobie zadanie. Myśląc o tym
jakim dużym idiotom jest zaczął muskać usta Kaia za każdym razem
pogłębiając pocałunek. Kai aż gotował się na myśl, że oddał
gościowi pałeczkę dominacji w tej sprawie, ale wiedział, że
tylko ułatwił by zadanie swojemu chupa chupsowi kiedy to on
przejąłby inicjatywę. Po chwili pomyślał, że ten jeden raz
nikomu nie zaszkodzi biorąc pod uwagę fakt, że każdy następny
raz będzie znajdował się pod jego przywództwem. Do tego
Oh-Mistrz-Se-Całowania-Hun okazał się bardzo dobry w swojej
robocie sprawiając Jonginowi niesamowitą rozkosz.
Natomiast
pan nieszczęście z trudem starał się utrzymać na nogach, które
były niczym galaretka. Czuł, ze trząsł się na boki, jednak jego
towarzysz nic nie zauważał albo po prostu lizaczek zmyślił tą
rzecz. Był na siebie zły wiedząc jak jego serce mocno obija się o
klatkę piersiową, a mózg starał się wmówić, że podoba mu się
zaistniała sytuacja. Powoli odchodząc od zmysłów przygryzł dolną
wargę Kaia zaczynając badając jego jamę ustną własnym językiem.
Po niedługiej chwili mięsień mówienia ciemnowłosego zaczął
namietną walkę z młodszym nie pozwalając mu na jej wygranie.
Ciężki
oddech odbijał się po pokoju kiedy dwójka kochanków oderwała się
od siebie. Jeden był całkowicie zażenowany zaistniałą sytuacją,
drugi natomiast zadowolony i zaskoczony umiejętnościami swojego
partnera.
„Widać,
że nie tylko w jeździe na deskorolce jesteś dobry. Zapewne byłbyś
też dobry w innym ujeżdżaniu … Przestan Jongin, bo śmiertelnie
przestraszysz swojego lizaczka” Pomyślał zdając sobie sprawę,
ze zostało ostatnie zadanie do przestawienia:
-A
teraz powiedz, że mnie kochasz.
Ah, czy oni nie są słodcy? Tak na końcu dodam, że tak strasznie polubiłam ten świat (a raczej postać Tao, która w końcu jest taka ... fajna), że może jak będę mieć wolną chwilkę (i wenę oczywiście, a tej zawsze za mało) to napisze kontynuację tego ficzka aby pokazać jak potoczą się dalej losy tej dwójki. Do tego Kai wyszedł na całkiem miłego. Wy to nie wiecie jaki to on tam naprawdę jest xD Tylko Sehun ma to szczęście :3 Postanowiłam też, że może wtedy dodatkowo rozwinę relację wspomnianego BakeYeola, a może nawet oni będą głównymi bohaterami, a o powyższej dwójce najmłodszych tylko wspomnę. Bo przecież czym więcej fluffów tym lepiej :3
A więc ja panie Premierze w tej sprawie mam tylko tyle do powiedzenia:
OdpowiedzUsuńkjnmsjfgklfhdahjlfljkghsdklhsda
BAKEŁ BOŻE
dsljhdfkjsddjfhajkhflkaksfjfhksldahkhsdsdkf
JA TU SCHODZE
jsdghfjdkfghadfgakjgs
LEKARZA, PANIE CHOI
jhkjfahfjskahdfjaskhflkjsdfas
CZYM JEST ŻYCIE?!
jfshkgdsgsdhjdfsjklhlfgs
PANIE PREMIERZE JAK ŻYĆ?!
*&rzuca się po pokoju jak debil*
;mjklsajhdjkhshskdsgshjdgjkagsjgsasj
Dziękuję za przemowę. Do widzenia
Komentuję! (boże ostatnio, tylko siedzę i komentuję Xd) Otóż, przez czajniczka polubiłam sekaia więc ten shot, ale jednak nie, bo to pierwsza część i będzie kontynuacja, był bardzo spoko.
OdpowiedzUsuńBoże dlaczego Wy uważacie, że nie umiecie pisać, a piszecie bardzo ciekawie i dobrze ://
ŻAL MI WAS.
Ok. Myślałam, ze od razu będzie kazał mu sobie obciągnąć, albo od razu go przerucha XD Przepraszam XD Jongin, taki miły. A! Myślałam, tez na początku, ze będzie chciał, żeby Sehun dołączył do Czarnych. A ta Miki to mnie wkurza, niech przestanie mówić oppa XD Skoro ma być kontynuacja, to czy Jongin, znowu coś wykombinuje na Sehuna, czy może Sehun, będzie spragniony Kaia... he he he
piszz dalej ♥
Boże, proszę, napisz tego kontynuację, najlepiej z pięć części, proszęęęęęęęęęęęę
OdpowiedzUsuńbxkbdufhmsucnfh
hdmuxffeumu
hduhfrfbhmsze
hdznmbfxnai
GIVE ME MORE
Proszę.
„Widać, że nie tylko w jeździe na deskorolce jesteś dobry. Zapewne byłbyś też dobry w innym ujeżdżaniu" UMARŁAM KOCHAM XD ♥
OdpowiedzUsuńogólnie podoba mi się motyw deskorolki c: pasuje mi sehun jako ten, który jest mistrzem w jeździe :3
ej kai jest zawsze miły w prawdziwym życiu też tylko ludzie robią z niego takiego chuja! ;A;'
i te 5 zadań które miał zrobić sehun BOSZE TO BYŁO TAKIE UROCZE <3333 i dobrze, że w całowaniu sehun przejął inicjatywę bo w mojej głosie to on jest 4ever seme a kai 4ever uke XDDD
już chciałam jęczeć o kontynuację a tu proszę - sama napisałaś, że może kiedyś wstawisz ♥ liczę, że to nie będzie MOŻE ale NA PEWNO ♥ bo serio jest super, chce dalsze losy sekai i sekai to mój ulu paring więc łaknę dobrych ff z nimi więcej :D ♥
pozdrawiam i życzę DUŻO weny ♥
no no, bakeł, widzę, że powracasz powoli na łona bloggera, i dobrze, od dawna skarżę się na brak betowania ficzków, tak samo jak na twoje lenistwo w pisaniu! tego sekaia przeczytałam dawno, ale już chyba wszyscy wiedzą, że u mnie krucho z chęciami, jeśli chodzi o komentowanie. ech, muszę to jakoś podreperować, bo inaczej będzie źle.
OdpowiedzUsuńno ale koniec o mnie, czas na mój komentarz o twoim tworze. jako twoja najwspanialsza beta i ukochany naleśnik stwierdzam, że trochę błędów zobaczyłam. T_T ale je zdzierżę, spokojna twoja rozczochrana! sehun i kai jako skejterzy, no podbili moje serducho, szczególnie kai i jego "gra". miki troszeczkę denerwująca, ale nie zachowywała się tak, abym żywiła do niej jakiekolwiek złe uczucia (nie mam ochoty jej zabić he).
ale i tak momenty sekai są dla mnie takie djfhdjshgksjg, a wszystko zaczęło się za sprawą jednej deskorolki.
"Oh-Mistrz-Se-Całowania-Hun" wygrało ♥
[AZJATYCKI SPAM]
OdpowiedzUsuńHej!
Piszę, żeby poinformować, że na moim blogu sukcesywnie będzie pojawiać się FF o Jung Yong Hwa i CNBLUE.
Jeśli jesteś ciekawa, proszę, zajrzyj: http://portelizabethdiaries.blogspot.com/
Historia nazywa się: “WYBACZ MI, ALE BYŁABYŚ PIĘKNA JAKO PUSZYSTY, RUDY KOT”
Pozdrawiam i życzę weny!
PortElizabeth!
O.MÓJ.BOŻE....
OdpowiedzUsuńMoje feeelsyy *_________*
Kocham Cię dziewczyno i te twoje pomysły!!!
Te 5 zadań było takie gyduyjfdsfvksf
Ten shot jest taki mfgvtydftydsfsf!!
^^
[SPAM]
OdpowiedzUsuńWitaj!
Chciałbyś/chciałabyś zareklamować swojego azjatyckiego bloga i poznać inne? Nic prostszego, zgłoś się na:
http://azjatyckie-blogi.blogspot.com/