niedziela, 29 grudnia 2013

F.S.T.F.I.L. (Five Steps To Falling In Love)

 Paring: SeKai
Bohaterowie: Sehun, Kai, LuHan, Tao, Miki(zmyślona postać), Kris, Suho, D.O (Suho jest ciemnowłosy, D.O czerwonowłosy, byli wspomnieni tylko po kolorach włosów)
Typ: oneshot, romans, AU, komedia, fluff
Ostrzeżenia: Brak

No więc muszę zacząć moja kolejną pozbawioną sensu przedmowę, w której to ponarzekam jak to zjebałam tego ficzka. Nie ukrywam, ze chyba najbardziej lubię to robić xD A jednak będzie odmiana. Powiem wam, że osobiści jestem zauroczona tym opowiadaniem, a najbardziej końcówką. Ogólnie miał być to ficzek opublikowany już hohoho czasu dawno temu, ale jak wspomniałam przy CHC mój Word zaczął się buntować i myślałam, że straciłam bezpowrotnie całą moją pracę, a tu jednak się okazało, że jednak przetrwał on tą burzę braku współpracy i zaraz macie poznać jego treść! Wystarczyło, ze dopisałam szybko końcówkę i sprawdziłam. Od razu przepraszam jak będą błędy, ale moja kochana beta naleśnik uznała, że wierzy w moje umiejętności pisania poprawnie ortograficznie. Jest już prawie północ, a ja tak pisze i piszę, Dodam tego fanficka dopiero jutro, czyli tak na prawdę dzisiaj, bo przecież czytacie to w niedzielę, czyli będzie jako dzisiaj ... okej nie ważne. Najbardziej martwi mnie fakt, ze kolory włosów nie są z tego samego okresu czasu. Tak, to jest mój największy problem tym ficzku. Tak możecie już się śmiać. Ale na prawdę nie mogłam zrezygnować z tego żeby Sehun nie miał różowych włosów, bo to przezwisko jest takie słodkie i gdybym je usunęła to moje życie straciłoby sens i tak dalej. Pierdu pierdu. Pamiętam, że jak go pisałam za pierwszym razem to miał on być z dedykacją dla kogoś, ale na prawdę teraz gdy próbuję sobie o tym przypomnieć, to w mojej głowie pojawia się wielka pustka, więc dedykuje go wam wszystkim. Wszystkim moim obserwatorom, którzy jednak kliknęli ten przyciski mimo tych nieporównywalnie niskich umiejętności jeżeli weźmie się i porówna moją twórczość z kogoś innego. Tak, więc miłego czytania. A okładkę wykonała bere tak dawno temu, ze myślę, że ona sama tego nie pamięta xD

     ☮☮☮

Oh Sehun znajdował się w parku dla skejtów, w którym właśnie miejscowi popisywali się swoimi umiejętnościami. Dochodziła kolej chłopaka na pokaz swojego talentu. J. ego fanki, które nie mogły już się pomieścić w środku, piszczały i życzyły mu powodzenia. Nie musiały. Przecież i tak był najlepszy. Nie, różowowłosy nie był zbyt zadufany w sobie. Po prostu jeżeli przez twoje życie przewinie się zbyt dużo osób mówiących, że jesteś perfekcyjny, dziwne by było nie myśleć w taki sposób. Ale najważniejsze, że nikt nie miał mu tego za złe. Każdy wiedział, że to właśnie Oh jest mistrzem w tym fachu. Przynajmniej innego nie znali.
Gorąco uderzało w chłopaka tak, że wydawał się jakby na pół przytomny. Szybko analizował poprzednie występy aby wiedzieć co pokazać by zadziwić ludzi, a na dodatek żeby nikt go nie przebił. Właśnie to dzięki tej umiejętności – szybkiemu przetwarzaniu danych – został okrzyknięty przez wszystkim za najlepszego w mieście.
Lekko potrzepał głową i przeczesał swoje włosy z szelmowskim uśmiechem. Jechał po wygraną. Bo przecież jak już raz się coś zdobyło, to nie powinno się tego tak łatwo oddawać
Odepchnął się. Wywołując parę omdleń zmierzał ku pierwszemu przystankowi. Z każdym kolejnym jego popisy były bardziej cudowne i dopracowane, a wszyscy musieli przyznać, ze jest bardzo dobry. Zbliżał się do ostatniego punktu, który miał zaszokować wszystkich. Miał być nie do przebicia. No właśnie, MIAŁ.
Krzyki, ryk, huk, tysiąc migających chwil przed oczami i zapłakane twarze. To tylko zdołał zobaczyć różowowłosy chłopak zanim stracił przytomność.

     ☮☮☮

Nie mógł otworzyć oczu. Coraz wyraźniej czuł wiatr na swojej twarzy, słońce oświetlające ją oraz dźwięk głosu innych ludzi. Chociaż gdyby zastanowić się dłużej wolałby tego nigdy nie słyszeć i żyć w przekonaniu, że to wszystko to tylko stare bajki bez żadnego sensu.
-Tt-o niemożliwe – zaczęła jakaś dziewczyna
-Nie tylko ty tak uważasz – tak samo przerażony jak ona chłopak poparł jej wniosek
-A co mu powiemy? – teraz Sehun był niemal pewny, że chodzi o niego, a on jak ostatni ciul nie może nawet odsunąć tych żaluzji w postaci powiek, które opadały na jego gałki oczne
-Prawdę. I tak by się dowiedział – ta dziewczyna chyba racjonalnie myślała. Wiadome przecież, że oczekiwał samej prawdy, zero kłamstw
-Gdyby pominąć ten jeden pewny szczegół, którym jest deskorolka, to prawda nie byłaby tak trudna do przedstawienia.
Co. Czekaj. Deskorolka.
-Nie możemy udawać, że jego deskorolka nie została zabrana … zabrana przez czarnych.
Jakby po nagłym przypływie energii szybko podniósł się do góry z szeroko otwartymi oczami. Koło niego byli Tao, Luhan i Miki. Wszyscy byli jego przyjaciółmi. Był jeszcze Baekhyun, ale tego gdzieś wywiało. Najprawdopodobniej był na randce z ChanYeolem, ale kogo to obchodziło w tym momencie.
To ostatnie zdanie było najbardziej koszmarne jakie kiedykolwiek usłyszał w życiu. Jego deskorolka, z którą spędził każde zawody została zabrana. Jeszcze jakby winowajcami były szalone fanki. Można by to było odzyskać, ale w tym przypadku … nawet największe szczęście nie pomogłoby w tej sytuacji. Czarni … Jedyne co o nich było wiadomo to legendy. Nigdy nie byli uznani za prawdziwych. Straszono nimi tylko młodych skejtów, którym zaczynało odbijać. Nikt nigdy ich nie widział. Cali ubrani na czarno, na deskorolkach, rujnują dnie innym czerpiąc z tego energię do życia. Spotkanie z nimi to była natychmiastowa śmierć, a z własnej woli najgorszym samobójstwem.
-Co tu się stało? – zapytał Oh łapiąc się za obolałą głowę
Jego pytanie obiło się głuchym echem po obecnych. Wszyscy mieli skamieniałe twarze i najwyraźniej nie mieli zbyt dużej ochoty o tym mówić. Różowowłosy chłopak wyraźnie obdarzył każdego z nich badającym spojrzeniem oczekując odpowiedzi. Jednak kiedy jej nie uzyskał wstał i strzepnął z siebie piach aby wyglądać w miarę normalnie.
-Jeżeli nie chcecie mówić, to może zapytam się którejś z tych dziewczyn – pomachał w stronę jednej z grupek dziewczyn, które zaczęły piszczeć, że szczęścia. Chociaż nie wiadomo było czy to z faktu, że zwrócił na nie uwagę, czy tego, ze się ocknął.
-Wiesz … oppa… to nie jest dobry pomysł – Miki zacisnęła usta w wąską linię i pośpieszyła pozostałą dwójkę do wstania – Lepiej będzie jak stąd pójdziemy. Może buble tea? – uśmiechnęła się zachęcająco i nawet nie czekając na odpowiedź pociągła go za sobą w stronę wyjścia nie zwracając uwagi na resztę.
Miejscowa kawiarenka z tym napojem była bardzo przyjemna. Ściany były w kolorze karmelu, a na nich wisiały różne zdjęcia. Za ladą stały dwie uprzejme Koreanki, które doradzały klientom pewnie w sprawie wyboru. Luhan miał smak taro, Sehun i Miki czekoladowe, a Tao postanowił się cieszyć sokiem pomarańczowym w kartoniku z księżniczkami Disneya. Kiedy Oh zdał sobie sprawę, że już nie ma ponad połowy bubble tae, a jeszcze nikt się nie odezwał znowu obdarzył wszystkich obecnych wzrokiem, którym chciał namówić resztę do współpracy i szybkiego wyjaśnienia sprawy. No bo ile można się dopominać o tak głupią rzecz. Kiedy to już po raz kolejny spotkał się z jakże wyczuwalną zlewką odsunął od siebie kubek i znużony postanowił sam zacząć.
-Powiecie mi coś w końcu? Bo ten czas mogę wykorzystać na to aby ktoś inny mi to opowiedział.
Pozostała trójka tylko spojrzała na siebie ukradkiem. Różowowłosy postanowił to zignorować i dalej wpatrywał się w nich oczekując jakiegokolwiek wyjaśnienia.
-Sehun-ah …
Czyli pierwszą osobą, która postanowiła go odwieść od wszelkich prób wyciągnięcia informacji od nich był najstarszy.
-Hyung – przewrócił oczami w stronę Luhana – Teraz zastanawiam się kto w tym towarzystwie uderzył się w głowę. Czy to byłem ja, czy cała wasza trójka – wskazał na każdego z nich palcem – To chyba najnormalniejsza rzecz na świecie aby wyjaśnić komuś co tak właściwie się stało.
-Oppaaa. Ale my sami praktycznie nie wiemy co się stało.
Oh tylko podparł brodę na rękach i głośno westchnął.
-Wiecie … nie zamierzałem tego robić – uśmiechnął się do siebie – Ale nie zostawiacie mi wyboru. Słyszałem waszą rozmowę. Teraz możecie mi wszystko wyjaśnić.
Jego wyznanie nie przyniosło oczekiwanego skutku. Myślał, ze ułatwił im robotę i od razu zaczną mu tłumaczyć wszystko. Sam wiedział, ze początki są trudne i potrzeba czasami zachęty i motywacji aby coś zrobić.
-Miki. Sama mówiłaś, że należy mi powiedzieć prawdę.
Z ust brunetki wyleciało tylko krótkie „oppa”. Ten natomiast zignorował to mówiąc dalej.
-Mówiliście coś o czarnych. Tak. Chodzi mi tu o tych którzy niszczą nam reputację.
Ich twarze wyraźnie pobladły jakby wiedzieli o czym teraz powie chłopak.
-No i mówiliście coś o mojej desce – i nagle szyderczy uśmieszek zszedł z jego twarzy - Czekaj, co. Się. Stało. Z. moją. Deską? – o mało co nie wykrzyczał tych słów, a twarze jego towarzyszy były tak blade, że sam duch by się ich przestraszył.
-Ech … Sehun – tym razem zaczął Tao mocno ściskając swoje ręce – Tak jakby Ci ją zajebali …
-Możecie powiedzieć, że to moje fanki? …
-Tak, Sehun-ah. Twoja deska została zabrana przez fanki.
Niecałą sekundę później Luhan dostał kuksańca w ramię.
-Sam prosił … - odparł chińczyk masując bolące miejsce
-Oppa – dziewczyna pomachała mu przed oczami – Jeżeli nas słyszałeś to dobrze wiesz, że zabrali ją ci … czarni,
-Tyle. To. Wiem. – odparł jakby uświadamiał im największą oczywistość – Mi chodzi o to jak do tego doszło.
-Oppa. Tobie też mam przywalić – przewróciła oczami dziewczyna, która już najwyraźniej odzyskała zmysły – Czy tak trudno się domyślić co takiego się stało?
-Tak – wysyczał plując jadem w jej stronę co ona zignorowała tym samym ruchem co wcześniej
-Czyli to ja mam mu powiedzieć? – spojrzała na kamienne twarze Tao i Luhana – Boże. Chłopaki. Z wami gorzej niż z dziećmi. Oh Sehun słuchaj uważnie, bo więcej już nie powtórzę – różowowłosy lekko rozszerzył oczy słysząc swoje imię z ust Miki. Zwracała się zawsze do niego „oppa”, że aż w pewnym czasie myślał, że po prostu zapomniała jak miał na imię jej kolega – Kiedy to właśnie na twój widok i na to jakie to wspaniałe rzeczy wyczyniałeś piszczały fanki nagle do skejt parku dostali się czarni i zwykle w ciebie wjechali. Naprawdę nie poczułeś, ze ktoś Cię pcha oppa? Kiedy już byłeś na ziemi, to po prostu wzięli sobie deskę i odjechali dalej w swoją stronę.
-Nikt ich nie zatrzymał? – prychnął w jej stronę
-Gdyby normalnie korzystali z wejścia to by tak było. Ale oni po prostu przeskoczyli przez najniższą, tą metrową, część ogrodzenia.
-Czyli kiedy to ja właśnie jeździłem przyszli sobie tu czarni aby tak po prostu zapierdolić mi moją deskę, która jest im potrzebna do niczego?
-Oppa! Ale przynajmniej ciesz się, że nic Ci się nie stało. Deskę można kupić!
To był zupełny absurd. Pomińmy już sam fakt, że pokazali się czarni. Mieli to być skejci, którzy swoją pasję łączyli z bójkami, przestępstwami i dużą ilością zakazanych rzeczy takich jak dragi. Krótko mówiąc byli to ludzi, z którymi lepiej było nie mieć nic do czynienia. Ważniejsze było to, że po nic im była używane deska, na dodatek stara. Sam już jej nie używał. No może nie do końca. Była to jego pierwsza deska i zawsze kiedy chodziło o coś ważnego, to na niej właśnie popisywał się przed wszystkimi. Jedni mają szczęśliwe ubrania, inni naszyjniki, a Oh Sehun ma deskorolkę. Przecież każdy ma swoje dziwactwa. Właściwie fakt, że osoby, które zazwyczaj się nie ujawniają i biorą komuś deskę, która już prawie nie nadaje się do użytku był śmieszny. Jeszcze wtedy chłopak nie zdawał sobie sprawy z tego, że to był bardzo dobrze przemyślany ruch. Jego przemyślenia przerwał nagle głos Tao, który uświadomił wszystkim jakimi są idiotami.
-No właśnie. Dobrze, że mu się nic nie stało … ale tak naprawdę chyba nie mamy pewności i teraz powinniśmy być w szpitalu, a nie na buble tea. To tylko takie bardzo malutkie stwierdzenie.

Chyba nie dziwi was fakt jaki duży ochrzan dostali od brata BaekHyuna, który był lekarzem, że nie przyprowadzili Sehuna od razu. Na samym początku zaczął wychwalać swojego brata, zdecydowanie kochał go za bardzo, że zacytuję: „Gdyby Baekki nie był tylko na randce to na pewno zachowałby trzeźwy umysł i od razu zadzwonił do mnie”. Na samym końcu stwierdził, że na szczęście wszystko w porządku, ale nie zapomniał wspomnieć, że oni wszyscy kiedyś pozabijają się na tych deskorolkach jak będą jeździć bez kasków, oczywiście nie tak jak jego brat. Tylko gdyby wiedział, że jego ‘jakże wspaniały i cudowny’ brat ściąga go z głowy gdy tylko wjeżdża do skejt parku …
-Oppa na pewno wszystko w porządku? – Zaczęła wyć Sehunowi za uchem dziewczyna niczym pies
-Przecież lekarz powiedział, ze wszystko w porządku. Nie martw się – pogładził ją po głowie
-Oppa, ale mi chodzi o twój stan psychiczny – strzepnęła jego rękę z głowy
-Miki … - zaczął Luhan – Przecież to, że zabrali mu deskę wcale nie znaczy, że musi trafić do psychiatryka – puknął ją w głowę
-Oppa. Nie mówiłam chyba do ciebie – syknęła i sprzedała mu kuksańca ale teraz już w drugie ramię – Oppa, na pewno wszystko dobrze? – teraz zwróciła się już do truskawkowego chłopaka
-Tak jak mówił ‘oppa Luhan’ – specjalnie podkreślił te dwa wyrazy aby dać do zrozumienia dziewczynie, że to całe oppa tu oppa tam jest wyraźnie denerwujące. Niestety ona chyba nie załapała o co chodzi. A potem się dziwi, że jak powie oppa do któregoś z nich, to cała czwórka głowi się do kogo było to skierowane – to, że ktoś wziął moją własność nie znaczy, że popadnę w depresję – powiedział to tak aby dalej nie drążyła tematu, bo ona tylko wiedziała o tym, że to tak jakby szczęśliwy amulet. Ach … dziewczyny przecież zauważają takie szczegóły.
-Ja na waszym miejscu najbardziej przejmował się inną rzeczą – dodał Tao, który już był jakiś dziwny od kiedy tylko Oh się ocknął.
-Niby czym?
-Jeżeli czarni już raz się pojawili, to mogą pojawić się znowu. Do tego raczej większość jest przerażona tym, że nas odwiedzili i pewnie boi się, że oni też staną się ofiarami tak jak ty dzisiaj Sehunni.
-Tao, czy ty raz możesz nie myśleć o tych najgorszych rzeczach? – jęknął Luhan łapiąc się za głowę.
-Czyli też o tym jak bardzo jesteście głupi? – chyba nic dziwnego, że czerwona na twarzy Miki przyłożyła mu butem prosto w krocze.

         ☮☮☮

Od minionego wydarzenia minęły już dwa tygodnie. Przez pierwsze dni rzeczywiście wszyscy byli trochę przestraszeni zaistniałą sytuacją, ale po chwil wszystko nabrało starego wyglądu, a tamten dzień stał się już odległą przeszłością w umysłach większości nastolatków. Każdy był szczęśliwy. Sierpień był naprawdę ładny, więc chłopacy oraz kilka dziewczyn mogło całymi dniami poddawać się dawce swojego ulubionego zajęcia. Jednak pośród nich wszystkich Oh Sehun pełnią szczęścia nie mógł się cieszyć. Jego jazda szła mu coraz gorzej i zauważyli to wszyscy. Jednak stwierdzili, że to wina wypadku i choć namawiali go do tego aby zrobił sobie przerwę, ten tylko machał głową w ramach protestu i dalej próbował powrócić do dawnej formy. Jednak jak bardzo by ćwiczył z głowy nie mógł wyrzucić jednej rzeczy. Mianowicie chodziło o to, że bez swojej starej deski czuł się nago. Po prostu jakby zgubił coś ważnego. Jego pogorszenie więc wynikało z tego, że po prostu stracił swój amulet szczęścia i z każdą chwilą chciał go odzyskać coraz bardziej. Po prostu nie mógł się skupić na niczym innym jak na tym, że już po prostu nie ma. Dla Sehuna ta rzecz była podstawą całej drogi, którą przeszedł, a ona tak nagle zniknęła. Nic więc dziwnego, że prawie nagle wszystko runęło w dół co w praktyce oznacza zmianę prawie wszystkiego o sto osiemdziesiąt stopni.
-Oppa. Usiądź. Nie jesteś skupiony i zaraz wywrócisz się tu do tyłu.
-Aishh. Miki. Wiem co robię.
-Nie oppa. Aż taka głupia nie jestem by uwierzyć w historyjkę typu „szok powypadkowy”. Wiem, że po prostu wolałbyś aby ta deska leżała u Ciebie w pokoju, no ale nie wszystko idzie po naszej myśli.
-Przecież to nie o to cho…
-Nie spieraj się ze mną – zafuczała mu nad głową popychając go na ławkę – I tak w końcu wyjdzie na moje, czy tego chcesz czy nie.
-Miki. Nie mam dziesięciu lat. Poradzę sobie sam.
-Nie, nie, nie – pokręciła przecząco głową – Posiedzisz sobie na ławce dopóki nie zapomnisz o swoim przywiązaniu do tego kawałeczka drewna. Kiedy Cię takiego widzę to myślę, że byłbyś w stanie zabić za tą deskę.
Dość przykry był fakt, że nie pomyliła się z tym aż tak bardzo.
-Aish! Nie opowiadaj głupot! – wywrócił oczami
-Jeszcze raz wywrócisz oczami, a … - zatrzymała się jakby wymyślając idealną zemstę po czym przymrużyła oczy dodając – nieważne.
-Czyli mogę dalej wywracać oczami? – zaśmiał się
-Oh Sehun – powiedziała surowo – Mógłbyś kiedyś choć raz wziąć coś na poważnie. Siedzisz jak tuman i rozpaczasz, że zajebali Ci deskę.
-Nie rozpaczam – syknął w jej stronę
-No i już widać, ze poruszam wrażliwy temat – zaśmiała się czochrając mu włosy
-Ech. Nie ważne czy coś zrobię, czy nie. Po pierwsze nic z tego nie wyjdzie, a rozwiązanie samo do mnie nie przyjdzie.
Brunetka na chwilę zastygła patrząc się w coś za nim. Po czym głośno przełknęła ślinę i uśmiechnęła się blado.
-A może jednak i przyjdzie … a raczej przyjedzie.
-Co? – zapytał się i odwrócił do tyłu po czym odskoczył w tył z piskiem
Jakiś metr od niego stało trzech chłopaków. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby cali nie byli ubrani na czarno. Wysoki blondyn stojący na lewo popatrzył się na niego z ukosa, ten po prawej z bordowymi włosami wyglądał jakby przyciągnięto go tu siłą. Tylko ten z czarnymi włosami sprawiał najbardziej przyjazne wrażenie. Albo jako jedyny starał się nie przestraszyć jeszcze bardziej różowowłosego.
- Oh Sehun prawda? – zapytał się zachęcająco chyba chcąc aby truskawkowy blondyn się trochę rozluźnił
- Nie widzisz? – warknął ten wysoki – Średniego wzrostu, wygląda jakby ktoś na głowie rozpuścił mu lizaka, ma przyćmioną twarz, wygląda jakby wszystko pojmował z opóźnieniem … - widocznie miał jeszcze więcej uwag na temat wyglądu Oh, ale uciszył go wzrokiem bordowowłosy.
- A wy kim jesteście? – zapytał się ignorując to co wcześniej usłyszał i chyba pierwszy raz pożałował, że zrobił sobie wakacyjny lekko różowy kolor na głowie
- Ah, nie musisz tego wiedzieć – uśmiechnął się ten pierwszy– i tak się więcej nie spotkamy. Zapewne chciałbyś odzyskać deskorolkę?
- Zapewne tak – syknął w jego stronę
- W takim razie. Przyjdź na ten adres jutro w południe – uśmiechnął się tajemniczo – Sam – na to słowo jego twarz automatycznie zmieniła się na taką, która mówiła, ze w innym razie tego bardzo pożałuje.
- A co się stanie jeżeli nie przyjdę? – podniósł jedną brew w górę – Po drugie czarodziejem nie jestem. Adresu nie wyczaruję.
- Kris, kurwa – zerknął w jego stronę ciemnowłosy, a blondyn automatycznie wyciągnął z kieszeni jakąś kartkę, zwinął ją w kulkę i rzucił do Sehuna – Tego to już nie wiem – mruknął i szybko odjechał razem z pozostałą dwójką
Patrząc na adres od razu stwierdził, że czeka go jakże przyjemna wycieczka na drugi koniec miasta. Nie wiedział właściwie, czy go tam nie pobiją, wezmą organy. Głośno przełknął ślinę i jeszcze raz uważnie popatrzył się na odjeżdżającą trójkę. Mocno zacisnął pięści próbując złapać normalny oddech.
- Chyba nie zamierzasz tam iść – pisnęła przerażona dziewczyna
- Oczywiście, że nie.

I chociaż powiedział, że nie zamierza nigdzie iść to jednak wlókł się metrem na podany adres. Z zewnątrz wyglądał na bardzo opanowanego, ale w środku wyglądało to całkiem inaczej. Miał potworne zawroty głowy, a na dodatek mocno pulsowała z nerwów. Czuł się jak plama na asfalcie, po której przejeżdżają kolejne samochody. Z trudem nie tracił równowagi, a jego myśli kłębiły się po głowie nawet nie dając się dokładnie przeanalizować. Jego serce biło o wiele za szybko, a sam jego właściciel myślał, że zaraz wypadnie mu z piersi. Może i tak było by lepiej, bo to ono sprawiło, że zignorował wszystkie swoje myśli i jak głupi postanowił jednak udać się w miejsce z kartki. A właśnie tego od niego oczekiwano.
Aby choć trochę się rozluźnić przyglądał się ludziom, którzy stali w pobliżu. Wszyscy zdawali się mieć własne problemy. A jego osoba w ogóle ich nie obchodziła. Co przecież ciekawego mogło być w nastolatku, który według nich miał idealne życie. Wiele by dali aby się z nim zamienić choć na jeden dzień. Zapracowane życie totalnie ich wyniszczało.
Kiedy o jego uszy obiła się nazwa, którą mocno starał się zapamiętać wcześniejszego dnia, szybko podbiegł do najbliższego wyjścia i opuścił pojazd. Jego nogi zrobiły się jak z waty kiedy skręcił w pierwszą uliczkę. Wiedział, że nie dzieliło go od celu podróży dużo czasu. Zdawał sobie sprawę, że za kolejnym zakrętem będzie już na miejscu. Miał jeszcze 10 minut, więc zwolnił tempo i starał się uspokoić. Chociaż myślenie o tym, co ma się zaraz zdarzyć nie mogło go przecież uspokoić.
I w końcu stanął przed brzoskwiniowym domem z dość dużym gankiem. Sehun myślał, że trafi do jakiegoś opuszczonego budynku … Przez głowę przemknęła mu myśl, że piwnica tego domu może skrywać jakieś narzędzia tortur. Szybko zapomniał o tym i przycisnął dzwonek przy bramce. Po jakiejś minucie ukazał mu się zaspana postać w brązowych włosach. Na jego widok wyraźnie się ożywił i z uśmiechem otworzył mu bramkę.
-Jestem Kim Jongin, ale mówią mi Kai –uśmiechnął się zagadkowo
-A ja Sehun – odpowiedział mu po chwili chociaż wiedział, że nie było to konieczne.
-Ahhh … wiem o tym. Przecież nie sprawiam sobie tyle trudu aby zabrać deskorolkę przypadkowej osobie.
-A teraz mógłbyś mi ją łaskawie oddać? – zapytał od razu nie chcąc wchodzić do środka.
-Nie po to Ci ją zabierałem aby tak od razu oddać – jego usta uformowały się w prostą linię, lecz szybko wróciły do uśmiechu – Wejdź do środka.
Oh Sehun naprawdę nie chciał tego robić. Czuł, że w środku czeka go coś niezbyt przyjemnego. I rzeczywiście miał rację. Jedyny powód dlaczego przystał na propozycję Kaia to to, że już tu był i nie mógł się wycofać. Chłopak zaprowadził go do swojego pokoju. Jego pokój wcale nie różnił się zbyutnio od jego własnego. Łóżko, biurko, parę plakatów, szafa, telewizor. Przeciętny pokój jak każdego.
-Więc chcesz ją odzyskać? – zaczął się uśmiechać sam do siebie
-Gdybym nie chciał to by mnie tu nie było.
Chłopak starał się nie oszaleć. Źle zrobił, ze tu wszedł. Doskonale to wiedział. Z każdą sekundą coraz bardziej chciał uciec, wrócić do domu i zjeść czekoladę. Wszystko stawało się dla niego dziwne, pomieszane i po prostu głupie. Wiedział, że później bardzo oberwie … od wszystkich. O ile w ogóle wyjdzie stąd. Jakoś. Może zwieje niepoturbowany. Co się oszukuję. Pewnie za chwilę z szafy wyjdą jego koledzy. Stawało się to jeszcze bardziej prawdopodobne gdyż Kai zbliżał się do niej wywołując ciarki na plecach u wystarczająco już spanikowanego różowowłosego. Jedyne co Sehun zdążył zrobić zanim ten ją otworzył, to głośne przełknięcie śliny i parę kroków w tył.
-Czemu wyglądasz jakbyś miał zaraz zemdleć? – zapytał dość rozbawiony Jongin stojąc przed nim
Oh lekko potrząsł głową aby wrócić do rzeczywistości i nie stracić równowagi. Przed nim stał Kai z jego własną deskorolką w rękach z miną jakby zobaczył najśmieszniejszą rzecz na świecie. Jego oczy momentalnie się rozszerzyły na widok swojej własności. Miał ochotę zabrać ją wybiec z tego domu i najlepiej wyprowadzić się na drugi koniec kraju aby tylko ponownie go nie spotkać. Jak bardzo chorym na umyśle trzeba być aby ukraść komuś deskorolkę.
-Jest twoja prawda? – wskazał na rzecz Kai chociaż doskonale wiedział, że należała do blondyna.
Sehun tylko pokiwał głową.
-Więc co mam zrobić abyś mi ją oddał? – zapytał się po chwili ciszy

-Chuj, dupek, debil, popierdoleniec, suka, dziwka, psychol, dziwak,zjeb – słowa te rzucał Sehun w stronę stojącego przy drzwiach Kaia.
Chłopak jakby nigdy nic machał do niego z beztroskim uśmiechem na ustach.
-Zadzwoń do mnie mój lizaczku – rzucił szybko, gdy Oh z frustracją trzaskał furtką
Nie odwracał się, nie chciał patrzeć na ciemnowłosego i starał się wymazać jego istnienie z własnych myśli. Jedyną pocieszającą rzeczą był fakt, że w jego rękach znajdowała się jego osobista deska. Lekko przygryzł usta, gdy przypomniał sobie, co musiał przejść, by ją zdobyć.
„A teraz powiedz, że ...”
-Stop!- krzyknął nie zwracając uwagi na ludzi, czując że jego serce właśnie wali jak szalone

-Podzielmy twoją deskę na pięć części …
-Nie! - krzyknął różowłosy nie pozwalając dokończyć wypowiedzi swojemu wrogowi
-Posłuchaj mnie do końca lizaczku.
-Nie nazywaj mnie lizaczkiem!
-Twoje włosy mówią co innego – popatrzył na czubek głowy Sehuna i lekko się zaśmiał – Nie rozwalę twojej deski. Przyjmijmy, że kółka to cztery części, a drewno to jedna. W sumie mamy pięc.
-I co w związku z tym?
-Och, zaczynasz być irytujący lizaczku, zaraz zamkniemy tą twoją buzię – zignorował pytające spojrzenie młodszego i kontynuował – Po prostu musisz wykonać pięć zadań aby ją odzyskać.
-A co jeżeli nie?
-Bum – Kai pokazał rękami jak jego deskorolka dzieli się na dwie części. Widząc przygryzającego usta gościa dodał – Pierwsza rzecz będzie prosta. Złap mnie za rękę lizaczku. Na dziesięć sekund.
Oh popatrzył na niego zaskoczony. Myślał, że ciemnowłosy zacznie kazać mu wykonywać tysiąc przysiadów, pompek i jakieś inne trudne do wykonania czynności, a on tak po prostu powiedział mu, ze ma wziąć jego dłoń w swoją. Myślał, że kiedy w końcu to zrobi Jongin zacznie się śmiać z jego łatwowierności.
Dla gospodarza mógłby być to przyjemny czas. Tak jak w każdym przesłodzonym romansidle. Kiedy to z podkładem delikatnej muzyki dłonie kochanków stykają się nieśmiało aby potem połączyć się w jeden mocny uścisk. Delikatnym podkładem muzycznym do ich sytuacji było głośne, obijające się o ściany liczenie chupa chupsa do dziesięciu.
Kai lekko przygryzł usta, gdy dziesięć sekund dobiegło końca, a Sehun puścił jego dłoń.
-Widzisz lizaczku. Chyba nie było to takie trudne?
-Pośpiesz się – warknął jakże przyjaźnie chłopak w jego stronę – Co ty robisz? - zapytał zaskoczony, gdy Kim zaczął pokazywać swoim zgrabnym palcem na policzek.
-Och, dziewico orleańska pocałuj mnie tam gdzie Ci pokazuje – syknął w stronę różowowłosego, gdy ten nie zrozumiał jakie było jego kolejne zadanie.
Młodszy przez chwilę się zawahał, jednak przypomniał sobie, że często robił to z Luhanem, BaekHyunem, Miki, a nawet Tao, że szybko złożył lekki pocałunek na zimnym policzku Kaia.
Kolejny uśmiech zwycięstwa zagościł na twarzy chłopaka, gdy ten poczuł delikatne usteczka na swojej twarzy. Szybko też zagościło na niej niezadowolenie, gdy nawet nie minęła sekunda, a Oh odsunął się od niego niczym porażony prądem. Czas. Zapomniał mu powiedzieć ile to ma trwać.
-Co następne? - zapytał zadowolony z siebie Sehun pocierając o siebie ręcę.
I właśnie wtedy Kim postanowił użyć drugiej wersji, tej która była o wiele gorsza niż pierwsza. Chociaż sam lizaczek nie widział o tym, to promieniował on aurą pewności siebie, którą gospodarz postanowił zniszczyć.
-Teraz pocałuj mnie w usta – zaśmiał się – Na dziesięć sekund – dodał szybko przypominając sobie o wcześniejszej pomyłce.
-Co? - usta jego gościa lekko się otworzyły, a kiedy zrozumiał co usłyszał zaczął piszczeć – Ty geju! Ty chuju!
-Tak, jestem chujem. Tak samo jak ty. Chyba, że pan Oh Sehun ma nam do zaprezentowania coś innego również ciekawego. Może powinienem kazać ściągnąć Ci spo...
Kai nie zdołał dokończyć, bo uciszyły go lekko drżące usta chłopak przyklejone do tych jego. Chociaż nigdy nie było to dla niego coś niezwykłego, Jongin, nagle prawie stracił równowagę w nogach. Przez samo zetknięcie warg lizaczka z jego wyczuł, że ten ma niesamowity potencjał. Potencjał, który on sam musi wykorzystać, a na dodatek nie pozwolić go poznać nikomu innemu.
-Pieprz się Kai – syknął, gdy po trochę dłuższym niż dziesięć sekund czasie, oderwał się od niego.
Próbował się nie rumienić. Nie wychodziło mu to chyba widząc uśmiech Jongina. Różany chłopak pierwszy raz całował się z kimś w usta. Możecie pomyśleć, ze to dziwne, ze chłopak nie bronił swojego pierwszego pocałunku, ale, chociaż nie chciał się to tego przyznać, nie przeszkadzało mu to aby Kim był jego pierwszym partnerem. Był on dobrze zbudowany, wysoki i przystojny.
-Oh, lizaczku, jeżeli tak bardzo tego chcesz to mogę zmienić następne zadanie na to – puścił w jego kierunku oczko patrząc jak na policzki Sehuna wyskakują kolejne czerwone plamy.
-Zamknij się – Oh chciał powiedzieć to z jadem, który wypalił by oczy gospodarzowi, natomiast z jego ust wypłynął nieśmiały dźwięk.
-Czas na przedostanie zadanie. Cieszysz się? Już jesteś jedną nogą po drugiej stronie rzeki.
-Skończ z tymi nietrafionymi porównaniami.
-Aish! Lizaczku. Weź z tego trochę przyjemności.
-Nie, dzięki – szybko okłamał go chłopak zaciskając usta w oczekiwaniu na kolejny pomysł gospodrza.
-Teraz podkręcimy trochę gazu – uśmiechnął się po raz kolejny dzisiejszego dnia – Moje usta są spragnione gorącego francuskiego pocałunku.
-Też na dziesięć sekund? - Jęknął z nadzieją w głosie Sehun wiedząc, że już doszedł za daleko by się wycofać.
-Nie żartuj lizaczku! Zabawmy się teraz przynajmniej parę minut.
Nie przeciągając zbytnio czasu Oh popchnął Jongina w stronę ściany i pochylił jego głowę aby ułatwić sobie zadanie. Myśląc o tym jakim dużym idiotom jest zaczął muskać usta Kaia za każdym razem pogłębiając pocałunek. Kai aż gotował się na myśl, że oddał gościowi pałeczkę dominacji w tej sprawie, ale wiedział, że tylko ułatwił by zadanie swojemu chupa chupsowi kiedy to on przejąłby inicjatywę. Po chwili pomyślał, że ten jeden raz nikomu nie zaszkodzi biorąc pod uwagę fakt, że każdy następny raz będzie znajdował się pod jego przywództwem. Do tego Oh-Mistrz-Se-Całowania-Hun okazał się bardzo dobry w swojej robocie sprawiając Jonginowi niesamowitą rozkosz.
Natomiast pan nieszczęście z trudem starał się utrzymać na nogach, które były niczym galaretka. Czuł, ze trząsł się na boki, jednak jego towarzysz nic nie zauważał albo po prostu lizaczek zmyślił tą rzecz. Był na siebie zły wiedząc jak jego serce mocno obija się o klatkę piersiową, a mózg starał się wmówić, że podoba mu się zaistniała sytuacja. Powoli odchodząc od zmysłów przygryzł dolną wargę Kaia zaczynając badając jego jamę ustną własnym językiem. Po niedługiej chwili mięsień mówienia ciemnowłosego zaczął namietną walkę z młodszym nie pozwalając mu na jej wygranie.
Ciężki oddech odbijał się po pokoju kiedy dwójka kochanków oderwała się od siebie. Jeden był całkowicie zażenowany zaistniałą sytuacją, drugi natomiast zadowolony i zaskoczony umiejętnościami swojego partnera.
„Widać, że nie tylko w jeździe na deskorolce jesteś dobry. Zapewne byłbyś też dobry w innym ujeżdżaniu … Przestan Jongin, bo śmiertelnie przestraszysz swojego lizaczka” Pomyślał zdając sobie sprawę, ze zostało ostatnie zadanie do przestawienia:

-A teraz powiedz, że mnie kochasz.  


Ah, czy oni nie są słodcy? Tak na końcu dodam, że tak strasznie polubiłam ten świat (a raczej postać Tao, która w końcu jest taka ... fajna), że może jak będę mieć wolną chwilkę (i wenę oczywiście, a tej zawsze za mało) to napisze kontynuację tego ficzka aby pokazać jak potoczą się dalej losy tej dwójki. Do tego Kai wyszedł na całkiem miłego. Wy to nie wiecie jaki to on tam naprawdę jest xD Tylko Sehun ma to szczęście :3 Postanowiłam też, że może wtedy dodatkowo rozwinę relację wspomnianego BakeYeola, a może nawet oni będą głównymi bohaterami, a o powyższej dwójce najmłodszych tylko wspomnę. Bo przecież czym więcej fluffów tym lepiej :3 

8 komentarzy:

  1. A więc ja panie Premierze w tej sprawie mam tylko tyle do powiedzenia:
    kjnmsjfgklfhdahjlfljkghsdklhsda
    BAKEŁ BOŻE
    dsljhdfkjsddjfhajkhflkaksfjfhksldahkhsdsdkf
    JA TU SCHODZE
    jsdghfjdkfghadfgakjgs
    LEKARZA, PANIE CHOI
    jhkjfahfjskahdfjaskhflkjsdfas
    CZYM JEST ŻYCIE?!
    jfshkgdsgsdhjdfsjklhlfgs
    PANIE PREMIERZE JAK ŻYĆ?!
    *&rzuca się po pokoju jak debil*
    ;mjklsajhdjkhshskdsgshjdgjkagsjgsasj
    Dziękuję za przemowę. Do widzenia

    OdpowiedzUsuń
  2. Komentuję! (boże ostatnio, tylko siedzę i komentuję Xd) Otóż, przez czajniczka polubiłam sekaia więc ten shot, ale jednak nie, bo to pierwsza część i będzie kontynuacja, był bardzo spoko.
    Boże dlaczego Wy uważacie, że nie umiecie pisać, a piszecie bardzo ciekawie i dobrze ://
    ŻAL MI WAS.
    Ok. Myślałam, ze od razu będzie kazał mu sobie obciągnąć, albo od razu go przerucha XD Przepraszam XD Jongin, taki miły. A! Myślałam, tez na początku, ze będzie chciał, żeby Sehun dołączył do Czarnych. A ta Miki to mnie wkurza, niech przestanie mówić oppa XD Skoro ma być kontynuacja, to czy Jongin, znowu coś wykombinuje na Sehuna, czy może Sehun, będzie spragniony Kaia... he he he
    piszz dalej ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże, proszę, napisz tego kontynuację, najlepiej z pięć części, proszęęęęęęęęęęęę
    bxkbdufhmsucnfh
    hdmuxffeumu
    hduhfrfbhmsze
    hdznmbfxnai
    GIVE ME MORE
    Proszę.

    OdpowiedzUsuń
  4. „Widać, że nie tylko w jeździe na deskorolce jesteś dobry. Zapewne byłbyś też dobry w innym ujeżdżaniu" UMARŁAM KOCHAM XD ♥
    ogólnie podoba mi się motyw deskorolki c: pasuje mi sehun jako ten, który jest mistrzem w jeździe :3
    ej kai jest zawsze miły w prawdziwym życiu też tylko ludzie robią z niego takiego chuja! ;A;'
    i te 5 zadań które miał zrobić sehun BOSZE TO BYŁO TAKIE UROCZE <3333 i dobrze, że w całowaniu sehun przejął inicjatywę bo w mojej głosie to on jest 4ever seme a kai 4ever uke XDDD
    już chciałam jęczeć o kontynuację a tu proszę - sama napisałaś, że może kiedyś wstawisz ♥ liczę, że to nie będzie MOŻE ale NA PEWNO ♥ bo serio jest super, chce dalsze losy sekai i sekai to mój ulu paring więc łaknę dobrych ff z nimi więcej :D ♥
    pozdrawiam i życzę DUŻO weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. no no, bakeł, widzę, że powracasz powoli na łona bloggera, i dobrze, od dawna skarżę się na brak betowania ficzków, tak samo jak na twoje lenistwo w pisaniu! tego sekaia przeczytałam dawno, ale już chyba wszyscy wiedzą, że u mnie krucho z chęciami, jeśli chodzi o komentowanie. ech, muszę to jakoś podreperować, bo inaczej będzie źle.
    no ale koniec o mnie, czas na mój komentarz o twoim tworze. jako twoja najwspanialsza beta i ukochany naleśnik stwierdzam, że trochę błędów zobaczyłam. T_T ale je zdzierżę, spokojna twoja rozczochrana! sehun i kai jako skejterzy, no podbili moje serducho, szczególnie kai i jego "gra". miki troszeczkę denerwująca, ale nie zachowywała się tak, abym żywiła do niej jakiekolwiek złe uczucia (nie mam ochoty jej zabić he).
    ale i tak momenty sekai są dla mnie takie djfhdjshgksjg, a wszystko zaczęło się za sprawą jednej deskorolki.

    "Oh-Mistrz-Se-Całowania-Hun" wygrało ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. [AZJATYCKI SPAM]
    Hej!
    Piszę, żeby poinformować, że na moim blogu sukcesywnie będzie pojawiać się FF o Jung Yong Hwa i CNBLUE.
    Jeśli jesteś ciekawa, proszę, zajrzyj: http://portelizabethdiaries.blogspot.com/
    Historia nazywa się: “WYBACZ MI, ALE BYŁABYŚ PIĘKNA JAKO PUSZYSTY, RUDY KOT”
    Pozdrawiam i życzę weny!
    PortElizabeth!

    OdpowiedzUsuń
  7. O.MÓJ.BOŻE....
    Moje feeelsyy *_________*
    Kocham Cię dziewczyno i te twoje pomysły!!!
    Te 5 zadań było takie gyduyjfdsfvksf
    Ten shot jest taki mfgvtydftydsfsf!!
    ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. [SPAM]

    Witaj!
    Chciałbyś/chciałabyś zareklamować swojego azjatyckiego bloga i poznać inne? Nic prostszego, zgłoś się na:

    http://azjatyckie-blogi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń