środa, 7 sierpnia 2013

I miss you

Paring: HunHan
Bohaterowie: LuHan, Oh SeHun
Typ: oneshot, AU, angst
Ostrzeżenia: Brak.

Mój pierwszy ff oddaje w wasze łapki! Jestem szczęśliwa, że to dodaje o 23:31. Dziękuje mojej becie za sprawdzenie tego (mam nadzieję, że w tym błędów nie wyłapiesz) Powiem wam, że mi się to średnio podoba, ale osoby, które otrzymały tego HunHana na twitlongerze (ach, te początki) aż trzy razy skomentowały go: "Brak mi słów" i nawet przyznały, że się popłakały ... z tym to chyba ściemniały.
Zapraszam do mojego świata!

☮☮☮


„SeHun lubił motyle”
Ta myśl przeszła LuHanowi po głowie, kiedy przed jego oczami przeleciał jeden przedstawiciel tego gatunku.
„Ale SeHuna już nie ma”
Dodał, jakby składał w głowie fakty związane z osobą młodszego.
Jelonek był w dość nietypowym miejscu. Chyba, że za normalne uznacie stanie na dachu wieżowca, patrząc się w dół na przejeżdżające samochody.
„Ciekawe ile będę spadać”
Myśli chłopaka pogalopowały w innym kierunku, zdając sobie tym samym sprawę, po co tu przyszedł. Rozglądnął się we wszystkie strony, aby upewnić się, że na pewno nikt mu nie przeszkodzi i lekko wysunął jedną nogę do przodu, tak, że połowa zwisała z krawędzi budynku. Jednak po chwili zrobił krok do tyłu, kiedy koło jego nogi znów pojawił się wielobarwny motyl. I myśli powróciły do punktu wyjścia.
„SeHun lubił motyle… Lubił też chodzić je oglądać”
LuHan też to lubił… Nie. On lubił patrzeć na SeHuna, który za nimi biegał. Albo na jego wyraz twarzy, kiedy dokładnie przyglądał się jakiemuś. Lecz zdecydowanie najpiękniejsze było to, jak się cieszył. Kiedy tryskał szczęściem, że złapał jednego… A co dopiero, gdy nigdy wcześniej takiego jeszcze nie widział. Mimo tego, że Oh tak je uwielbiał, to nigdy nie miał ani jednego w domu. Nigdy nie przykuł żadnego, już uśmierconego do korkowej tablicy.
„Było lato. Słońce przestało prażyć, ogrzewając ciała swoim przyjemnym, wieczornym ciepłem. Lu siedział na kocu obserwując SeHuna, który żegnał się ze złapanym dzisiaj motylem:
- Dlaczego je wypuszczasz? - zapytał Chińczyk, już dawno zaprzątający sobie tym głowę
- Po co? Abym mógł je jeszcze kiedyś złapać – po tych słowach przekazał Xiao najpiękniejszy uśmiech jakim kiedykolwiek go obdarował.„
Chyba wyprawy na poszukiwania motyli były najlepszą rzeczą, jaka kiedykolwiek mu się przydarzyła. Nie mógł zapomnieć, jak na jednej z nich lekko drżącą ręką złapał dłoń młodszego po raz pierwszy. Nieopisane było zdziwienie chłopaka, kiedy SeHun mocniej ścisnął jego rękę i cały zaczerwieniony posłał mu delikatny uśmiech.
To był początek wszystkiego. Wszystkiego, nazywanego przez niektórych HunHanem. HunHanem, który był dla niego życiem.
„Właściwie… Dlaczego SeHuna nie ma?”
Miał dziurę w pamięci. Czyżby specjalnie o tym zapomniał? A może chłopak był tylko snem, który nagle się urwał. Czy sen, czy jawa, SeHun był tylko ulotnym motylem, który nawiedził jego głowę.
Nie mógł pojąć, jak mógł zapomnieć tak istotnej rzeczy. Rzeczy, która była chyba najważniejszą ze wszystkich innych.
Nie zapomniał, jak pierwszy raz się spotkali.
Wtedy, gdy SeHun przez przypadek wytrącił LuHanowi jego buble tea z ręki i zaoferował odkupić mu napój.
Nie zapomniał tego zapachu.
Nie mógł tego zdefiniować. Był on przyjemniejszy od jakichkolwiek kwiatów. Jakichkolwiek perfum. Ta woń była jedyną rzeczą, która mogła ułożyć go do snu. Jedyną rzeczną, która sprawiała, że zapominał o całym świecie i pomagała mu zaznać błogiego spokoju. To był po prostu zapach SeHuna, który swoim słodkim, a jednocześnie gorzkim aromatem mógł podbił serca milionów. Podbił i jego.
Nie zapomniał tego dotyku.
Kiedy czuł go na sobie, całe ciało ogarniała niesamowita rozkosz, a lekkie wzdrygnięcia uświadamiały mu, jak bardzo tego pragnął i jak bardzo za tym tęskni już parę sekund po oderwaniu się rąk SeHuna od rozpalonej skóry LuHana.
Nie zapomniał słodkich chwil.
Kiedy po długich prośbach założył kocie uszka lub zrobił atak słodkości, wywołując u Chińczyka śmiech.
Nie zapomniał ich pierwszej kłótni.
Ilość porozbijanych lamp. Było ich dziesięć. Za dużo wypowiedzianych słów. Wyrzucone myśli, które nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego. Nie mógł zapomnieć wyrazu twarzy Koreańczyka, kiedy ten dowiedział się, że Han wyjeżdża… I nie zamierza wrócić. Ból, cierpienie, złość, strach, szok, pustka. Wszystkie te rzeczy było widać w oczach młodszego, który próbował nie stracić powietrza, tak jak puszczony balon. To, jak załamywał mu się głos, co chwilę, jak tylko spróbował coś powiedzieć. Jak próbował przekazać Jelonkowi swoje uczucia, ale to słowo, które je wyrażało zagubiło się gdzieś w jego umyśle. Lecz to, co najbardziej nie pozwalało o sobie zapomnieć, to ciężki oddech chłopaka, który prześladował go w najgorszych koszmarach
Nie zapomniał, jak pierwszy raz usłyszał od niego: „Kocham Cię”
Jak cały drżący, mocno go objął, szepcząc mu do ucha: „Nie odchodź”. Kiedy cały spocony znalazł Lulu na lotnisku, jak już miał mieć odprawę. Jak biegł do niego, jakby to była ostatnia rzecz, jaką ma zrobić w swoim życiu. To, jak przepraszał go szeptem za wszystko co powiedział, zrobił i poprosił, by został z nim na zawsze.
Nie zapomniał ich pierwszego pocałunku.
Przypływ ciepła, gdy ich usta lekko się zetknęły. Kiedy jeden z nich śmielej przycisnął się do drugiego. Kiedy każdy z nich czuł łzy tego drugiego na swoim policzku. Łzy, które były oznaką szczęścia oraz przeżytego do tej pory cierpienia. Kiedy SeHun przyciągnął go do siebie zupełnie tak, jakby na świecie nie było nic innego niż LuHan i jego różowe, słodkie usteczka. Jak on sam wplótł palce w jego włosy, próbując zbliżyć ich do siebie jeszcze bardziej, chociaż się nie dało. Nie mógł zapomnieć, jak po długiej walce, którą zawsze przegrywał, Koreańczyk dokładnie badał językiem wszystkie zakamarki jego jamy ustnej. I te przymrużone spojrzenia skierowane na siebie, które przekazywały miłość, zawstydzenie i wieczną obietnicę.
Nie zapomniał ich pierwszego razu.
Jak w końcu stali się jednością. Tego, jak ich spocone ciała ocierały się o siebie, próbując zdobyć jak najwięcej przyjemności. Jak SeHun delikatnie jeździł dłońmi po jego skórze sprawiając, że szalał na jego punkcie i na tym co potrafił mu zrobić. Jak przez jeden gest potrafił wywrócić jego życie do góry nogami. Nie zapomniał o tym, jak nierówne były ich oddechy, a jednak serca biły dokładnie tak, jakby było jednym. Tej przyjemnej ciszy, kiedy się do siebie przytulali po obietnicy: Na zawsze razem.
Lecz najbardziej nie mógł zapomnieć o motylach.
Motylach, które dawały jego życiu tyle szczęścia. Jak jego życie patrzyło na nie. I nawet to, jak był zazdrosny, że jego życie, jego SeHun kocha coś jeszcze tak mocno jak jego samego!
Więc jak, do jasnej cholery mógł zapomnieć, jak jego życie zniknęło?!
Jak jego życie odfrunęło, niczym motyl na inny kwiatek i może teraz staje się dla tego właśnie kwiatka najważniejszą rzeczą na świecie. Rzeczą, bez której panuje pustka, a wcześniejsze życie staje się szare i nieprawdopodobne. Bo jak niby mógł żyć bez swojego życia?
Jego serce z każdą chwilą rozpadło się na coraz więcej małych kawałeczków, które powoli gubiły się we wszystkim i oddalały od siebie. Kawałeczki, które już nigdy nie mogły być razem, bo to, co trzymało je przy sobie zniknęło. Klej, którym był SeHun, znikł. Więc serce nie potrafiło być całe bez tej jednej, a jakże ważnej rzeczy.
Z każdą chwilą cierpienie stawało się coraz większe. Chociaż ciało nadal istniało, według LuHana, było rozerwanie na jeszcze mniejsze kawałeczki niż serce.
Tego nie mógł wytrzymać.
Jedna noga już wisiała w powietrzu, a na twarzy chłopaka zagościł początek uśmiechu spokoju. Serce zaczęło bić coraz wolniej, sprowadzając opanowanie na chłopaka. Umysł powoli odpływał tam, gdzie czekało na niego miejsce. Coraz bardziej pochylał się do przodu, czując już wiatr wiejący od dołu prosto w twarz. Pod drugą nogą wyczuł, że został już mały kawałek, jeszcze mniejszy, już prawie nic…
I nagle coś pociągnęło go do tyłu.
Wszystko powróciło z wzmożoną siłą. Całe cierpienie i ból. Wszystko czego chciał się pozbyć. I ta świadomość, że SeHuna już nie ma… I nigdy nie będzie.
Dopiero po chwili poczuł, jak ktoś mocno trzyma jego rękę. Twarz, którą zobaczył, jak się obrócił nie mogła by prawdą. Już musiał być w niebie, bo niemożliwe było, aby jego życie go trzymało.
Kiedy nagle ścisnął uścisk dłoni. Uśmiech zszedł z twarzy kochanka. Zdziwienie ogarnęło Jelonka, a po chwili strach. Przed jego oczami pojawiła się ciemność. Wołanie o pomoc. Głuche jęki. To była katastrofa. Zawalenie się tunelu. To o czym zapomniał, a raczej to, co celowo wyrzucił ze swojej pamięci – powróciło. Dzień, w którym stracił swoje życie.
Znowu poczuł mocne ściśnięcie, a usta Koreańczyka uformowały się znowu w uśmiech.
Ból, cierpienie, rozpacz, samotność. Wszystko zniknęło, jakby za dotknięciem magicznej różdżki. Serce znowu zdawało się być jedną częścią. I tak miało pozostać już na zawsze.
Jednak LuHan nie czuł już uścisku dłoni. Całe ciało jego miłości zamieniało się… Zmieniło w motyla… I odleciało.
Teraz to on wyciągnął rękę w górę, próbując dosięgnąć motyla szepcząc:

- Nie odchodź …

☮☮☮

I jak podobało się? Płaczecie? A może macie ochotę zwrócić obiad? Podzielcie się swoja opinia tu na dole!

9 komentarzy:

  1. Ehehehheehehehe, powiem ci dziewczynko, że szalejesz i to jak! Nononononono (twoja beta myśli, od czego by zacząć długi komentarz) Jak już wiesz, strasznie mi się podobał ten fick i proszę nie mówić, że tobie średnio. Hunhany, tak bardzo kocham Hunhany, jeszcze takie smutne. ♥ Bardzo przyjemnie mi się też to sprawdzało, aż z tego wszystkiego przeczytałam to sobie jeszcze raz i na końcu mam łzy w oczach, na dodatek ciężko mi się oddycha. Luhannie, Sehunnie, kurdekurdekurde. Nie mogę się powstrzymać, by to napisać: fdsfdjfhdjsfhdjsfjdhf. : > Jako twoja beta jestem zadowolona i czekam na więcej twoich tworów, szczególnie Hunhany w stodole. ♥
    Trzymam kciuki za wenę i chęci do pisania, których mi powoli ubywa. ;_____;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Hunhany w stodole czekają aż skończę SeKaie xD

      Usuń
  2. Czytałam ten oneshot trochę dawno, ale nadal pamiętam go bardzo dobrze :3. Cóż ja mogę powiedzieć? (żeby nie napisać "asdfghjkl")Jest MEGA! Bardzo ciekawy pomysł z tymi motylami, na serio. Chociaż nie jestem jakąś wielką fanką HunHana (nie bijcie) to chyba przez między innymi tego shota zaczynam ich coraz bardziej lubić. Bardzo dobrze mi się go czyta i mogłabym tak cały dzień.
    Oczekuję na SeKaia i hwaiting :)

    (btw. UDAŁO SIĘ!!! XD)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, ze nie przerazisz się tym SeKaiem, którego Ci tu wsadzę z dedykacją ;) Będzie on całkiem odmienny niż ten! Nie wspomnę też, że ma jak na razie 11 stron, a to dopiero połowa :)

      Usuń
  3. Czemu moje emocje sobie leżą sponiewierane gdzieś w kącie pokoju, czekając, aż je podniosę? Co Ty z nimi zrobiłaś? Jejku, to było naprawdę wspaniałe. Pomimo iż nie uroniłam żadnej łzy, chylę czoła. Bardzo oryginalny i ciekawy pomysł. Przedstawienie historii Luhana i Sehuna. Damn, umieram. Naprawdę masz ogromny potencjał i talent. Jeszcze HunHan - jak ja ich kocham razem. Posłużenie się motywem motyli było strzałem w dziesiątkę. Coś innego, nienaturalnego i intrygującego. Naprawdę frapujący one shot.
    Czekam na kolejne Twoje prace i życzę weny. Hwaiting! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. jejju to było nieziemskie ! Boskie *__* Mmm wiedziałaś chyba że kocham HunHan'a xD :D
    Czekam na więcej i serdecznie zapraszam na yaoidreams.blogspot.com <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Kristusie...! Co za... ASDFGHJKL >w<
    Boże... KOCHAM KOCHAM KOCHAM <33
    Tak, płaczę. Tak, mam ochotę zwrócić, ale śniadanie (ale ja mam tak zawsze jak się denerwuję, a tutaj tak się zdenerwowałam, że łohoho, bo już mi zrobiłaś nadzieję na happy end ;_;) O Jezu, o Jezu... Ręce mi się trzęsą QQ
    Cudowne opowiadanie (kocham angsty, więc już mnie ujęłaś) no i po prostu... Ah, cieszę się, że znalazłam tego bloga *^*

    PS. Wspominałam już, że płaczę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale się cieszę, że się podoba :) I zdradze Ci w tajemnicy, że na kolejnego smutnego HunHana już mam pomysł :)

      Usuń
  6. Borze, piękne, piękne, piękne ^^
    Cudowny Hunhan ^^
    Po plakalam się na tym... genialny pomysl z tymi motylami ^^

    Pisz dalej, dużo weny i Hwaiting ^^

    OdpowiedzUsuń